Nadmorska miejscowość <strong>Cha-am</strong>, zawsze żyła w cieniu bardziej znanego sąsiada Hua Hin, ale ostatnio przybywa tu coraz więcej turystów, skuszonych ciszą i spokojem. Niegdyś był to typowy tajski kurort odwiedzany przez rodziny z Bangkoku i grupy studentów, przedkładające pikniki na brzegu morza nad pływanie i wygrzewanie się na słońcu.
Nadmorska miejscowość Cha-am, zawsze żyła w cieniu bardziej znanego sąsiada Hua Hin, ale ostatnio przybywa tu coraz więcej turystów, skuszonych ciszą i spokojem. Niegdyś był to typowy tajski kurort odwiedzany przez rodziny z Bangkoku i grupy studentów, przedkładające pikniki na brzegu morza nad pływanie i wygrzewanie się na słońcu.
Najbardziej zagospodarowany odcinek wybrzeża ciągnie się 3 km wzdłuż Thanon Rumachit (spotyka się także zapis Ruamjit), od hotelu Mark Land do bungalowów Santisuk. Plaża jest przyjemnie zacieniona, chociaż raczej żwirowa i bardzo wąska podczas przypływu, a woda wręcz idealna do pływania. W środku tygodnia życie w Cha-am toczy się leniwie i łatwo znaleźć samotne miejsce pod kazuarynami, zwłaszcza na północnym krańcu plaży. Rzadko się to udaje podczas weekendów, gdy ceny gwałtownie skaczą w górę, a ruch wyraźnie się zwiększa. W okolicy powstało kilka pól golfowych.