Palau: hotele z opiniami, znaleziono 2 hotele

Informacje dotyczące weryfikacji opinii
Sortuj według

Santa Clara Ocena: 4/5 Włochy, Sardynia, Palau

Ocena 4,7 / 5

Santa Clara opinie

Fantastyczny (oceniony przez 12 osób)

Zakwaterowanie 4,8 / 5

Wyżywienie 5,0 / 5

Okolica 4,9 / 5

Cena 4,7 / 5

Petr D.

Ocena 4,4 / 5

Zweryfikowana opinia Data pobytu 11.8. - 18.8.2024 Oceniono: Sierpień 2024

Wakacje w pięknym otoczeniu. Muszę zwrócić uwagę na kilka rzeczy przy wyborze. W hotelu tym dominują włoskie rodziny z dziećmi. Jeździ konno od 2 roku życia. Obok budynku głównego, w którym znajduje się recepcja i jadalnia, znajduje się punkt tzw. przywozu dzieci, nad którym przez cały dzień czuwają lokalni animatorzy. A to rozrywka z bardzo głośną muzyką. Codziennie od dziesiątej rano bezpośrednio na plaży jest też program z animatorami i taki bałagan z głośników, że nie da się od tego uciec. Ci, którzy chcą przeżyć spokojne wakacje, powinni raczej zapomnieć o tym ośrodku.

Wakacje w pięknym otoczeniu. Muszę zwrócić uwagę na kilka rzeczy przy wyborze. W hotelu tym dominują włoskie rodziny z dziećmi. Jeździ konno od 2 roku życia. Obok budynku głównego, w którym znajduje się recepcja i jadalnia, znajduje się punkt tzw. przywozu dzieci, nad którym przez cały dzień czuwają lokalni animatorzy. A to rozrywka z bardzo głośną muzyką. Codziennie od dziesiątej rano bezpośrednio na plaży jest też program z animatorami i taki bałagan z głośników, że nie da się od tego uciec. Ci, którzy chcą przeżyć spokojne wakacje, powinni raczej zapomnieć o tym ośrodku.

Zakwaterowanie 4,5 / 5

Wyżywienie 5,0 / 5

Okolica 5,0 / 5

Cena 3,0 / 5

Zakwaterowanie
Zakwaterowanie w strefie, w której na szczęście nic nie było słychać.

Wyżywienie
Jedzenie mogę ocenić jako doskonałe. Niewiele jest miejsc, w których jedliśmy tak dobrze jak tutaj.

Obsługa w hotelu
Skorzystaliśmy z możliwości dwóch wyjazdów, przy maksymalnej chęci dwóch młodych osób reprezentujących KC.

Ta recenzja została automatycznie przetłumaczona za pomocą Google Translate

Kateřina S.

Ocena 5,0 / 5

Zweryfikowana opinia Data pobytu 7.7. - 14.7.2024 Oceniono: Lipiec 2024

Byliśmy zadowoleni z wakacji. Piękna wyspa, doskonała kuchnia, nie ma problemu.

Byliśmy zadowoleni z wakacji. Piękna wyspa, doskonała kuchnia, nie ma problemu.

Zakwaterowanie 4,8 / 5

Wyżywienie 5,0 / 5

Okolica 5,0 / 5

Cena 5,0 / 5

Zakwaterowanie
Zakwaterowanie czyste, wystarczające. Codziennie sprzątanie pokoju.

Wyżywienie
Jedzenie jest absolutnie doskonałe. Śniadanie jest słabe (codziennie to samo), ale lunch i kolacja są idealne. Po przybyciu wieczorem pierwszego dnia czekała na nas mała kolacja z winem, co było bardzo miłe.

Obsługa w hotelu
Ostatniego dnia zgodzili się na późniejsze opuszczenie pokoju. Przed wieczornym wyjazdem zaoferowali inny pokój do wzięcia prysznica i przygotowania się do podróży.

Plaża
Do plaży można było dojść pieszo (około 10 minut) lub często kursującym pociągiem. Plaża czysta z programem animacyjnym - zajęcia w wodzie, bezpłatne wypożyczenie kajaków, kajaków, desek surfingowych, siatkówka plażowa...stopniowe zejście do morza, przystosowane dla małych dzieci i emerytów. Ratownik na plaży.

Ta recenzja została automatycznie przetłumaczona za pomocą Google Translate

Club Esse Posada Ocena: 4/5 Włochy, Sardynia, Palau

Club Esse Posada opinie

Nie oceniony (oceniony przez 0 osób)

Zakwaterowanie 3,5 / 5

Wyżywienie 4,0 / 5

Okolica 4,3 / 5

Cena 3,3 / 5

Małgorzata K.

Ocena 4,7 / 5

Zweryfikowana opinia Data pobytu 11.9. - 18.9.2024 Oceniono: Wrzesień 2024

Cudownie miejsce ,wszędzie blisko z hotelu.Port i możliwość wypłynięcia na La Maddalena na wyciągnięcie ręki. Polecam.

Dolce vita :-)

Cudownie miejsce ,wszędzie blisko z hotelu.Port i możliwość wypłynięcia na La Maddalena na wyciągnięcie ręki. Polecam.

Dolce vita :-)

Zakwaterowanie 4,5 / 5

Wyżywienie 5,0 / 5

Okolica 5,0 / 5

Cena 4,0 / 5

Zakwaterowanie
Pokój skromny ale bardzo schludny.Bardzo dobrze usytuowany z widokiem na basen.

Wyżywienie
Śniadania dobre lecz monotonne,natomiast obiady i kolacje bardzo pyszne i różnorodne. Dużo lokalnej kuchni , pizza codziennie jako dodatek. Nie brakowalo pysznej ryby i owoców morza.

Obsługa w hotelu
Hotel oferował codzienne animacje, nawet nie znając włoskiego języka warto wybrać się na oferowany kabaret.Plaza blisko hotelu, bezpłatne leżaki, bezpłatny kort tenisowy:-)

Plaża
Plaża 200 metrów od hotelu, czysta i bardzo urokliwa. Niezatłoczona , z pięknym widokiem na cały port.

Anonim

Ocena 4,0 / 5

Niezweryfikowana opinia Opinia utworzona 3 lub więcej lat temu 

Posada to hotel o bardzo dobrym położeniu, w promieniu 500m jest wszystko co potrzebne do udanego wypoczynku nad morzem tj. : przede wszystkim plaża jak w opisie ok. 200 m przez ulicę i potem przez teren z domki w lokalnym stylu wśród zieleni, palm i kwiatów; supermarket z podstawowymi artykułami spożywczymi i przemysłowymi uliczką pod górkę ok. 200 m, centrum miejscowości z knajpkami, lodziarniami, sklepami z pamiątkami,…oraz portem z którego odpływają promy na pobliską wyspę do miasta Maddalena i marina, gdzie cumują wspaniałe jachty, a także przystanek autobusowy; przychodnia i apteka też blisko w drodze do portu, a do symbolu Palau tj. formacji skalnej w kształcie niedźwiedzia ok. 2 km w jedną stronę.

Dobrze tam karmią, notorycznie się przejadałam, a było czym. Posiłki serwowano w formie szwedzkiego stołu, można było brać wszystko bez ograniczeń, dotyczyło to również napojów, choć do obiadu i kolacji nie było dużego wyboru, bo była woda, wino białe i czerwone i tyle w ramach pakietu All inclusive soft. Pozostałe napoje można było dokupić dla chętnych. Za to na śniadaniu wybór napojów był szerszy tj. ciepłe napoje: kawa, herbata, czekolada,…i kilka innych opcji z automatu, prócz tego soki o smaku pomarańczy, ananasa i grejpfruta i oczywiście woda. Niestety jeśli chodzi o jedzenie to na śniadanie przez cały tydzień menu było takie samo – jajecznica, parówki, bułki z wędliną i serem żółtym, i najsmaczniejsze rogaliki z cista francuskiego, które świetnie smakował z czekoladą lub dżemem, a do tego owoce w syropie: morele, ananasy i gruszki. Na obiad i kolację zestawy były podobne zawsze coś z makaronem jak to we Włoszech, mięso na ciepło: dewolaj, indyk, żeberka, kurczak, frytki lub zasmażane ziemniaki + keczub bez ograniczeń podobnie jak inne przyprawy i m.in. oliwa z oliwek idealna do sałatki z zielonej sałaty pomidorów, owoców morza (paluszki krabowe i ośmiornice) oliwek (zielone i czarne), czy posiekanej marchewki…, owoce morza również zdarzały się na ciepło np. małe ośmiorniczki z makaronem. Do obiadu na deser były owoce: jabłka, śliwki, morele, arbuz, a do kolacji ciastko lub budyń. Ciastka były lepsze od budyniu i na szczęście były częściej. Raz podano bardzo dobrą szynkę wędzoną-niestety tylko raz. Posiłki były w godzinach następujących – śniadanie od 7:30 do 9:30, obiad od 12:30 do 14:00, kolacja od 19:30 do 21:00, a tablica z godzinami serwowanych posiłków znajdowała się przy wejściu do restauracji, która jest usytuowana w sąsiedztwie recepcji i lobby. Posiłki można było jeść w sali i na świeżym powietrzu w cieniu, ale na zewnątrz niestety przy posiłku wiele osób paliło papierosy, co mi osobiście przeszkadzało, a lubię jeść na świeżym powietrzu. Na śniadaniu zwykle byłam na ostatni dzwonek ok. 9 i nie było o tej porze kolokwialnie mówiąc wymiecione, także nie trzeba się było zrywać wcześnie rano żeby coś zjeść. W tym miejscu powinnam zaznaczyć, że mój pobyt w Posadzie przypadał w terminie od 14 do 21 września więc poza szczytem sezonu. Obsługa restauracji uprzejma i komunikatywnie władająca angielskim, choć moim zdaniem najsympatyczniejsza była jedyna kelnerka w zespole ( z kręconymi czarnymi włosami i jasnymi oczami).Jedni Państwo z mojego turnusu dali jej nawet drobny upominek w dowód uznania jej zaangażowania w pracę. Stoliki były czyste i schludne, nakryte obrusem, nie mam też zastrzeżeń co do czystości naczyń i sztućców.

Jeśli chodzi o pokój to zostaliśmy zakwaterowani na drugim piętrze - zgodnie z życzeniem i bez balkonu – nie zgodnie z życzeniem, ale za to z widokiem na morze, a za to się ponoć słono dopłaca, wiec jakoś przebolałam brak balkonu. Byliśmy w dwójkę a dostaliśmy pokój 4-osobowy, a co za tym idzie naprawdę przestronny pokój i łazienkę. Wyposażenie nie robiło wielkiego wrażenia, zwłaszcza 2 dostawki w formie pryczy, co w ogóle nie pasowało do standardu 4 gwiazdek, ale jak by na to przymknąć oko to reszta była w porządku. Pokój był utrzymany w jasnej pastelowej tonacji podobnie jak meble. Wszędzie był motyw słońca, na zagłówkach łóżka, na toaletce nad lustrem, w łazience, i na drzwiach. Meble były bardzo lekkie i tu uwaga, raz niemal nie zwaliłam na siebie szafy przy raptownym szarpnięciu za jej drzwi, więc myślę, że trzeba w tej kwestii uważać na najmłodszych i na siebie również. Szafą była nieco zawiedziona, bo była tylko jedna i tylko na wieszaki, bez półek, poza jedną na dole gdzie schowano koce i poduszkę. Przy łóżku każdy miał szafkę nocną i lampkę. A skoro już mowa o oświetleniu to mimo, że w całym pokoju było kilka lamp to żarówki w nich miały bardzo słabą moc i nie wyobrażam sobie np. czytania przy tamki świetle lub robienia makijażu bo w łazience i przy toaletce oświetlenie też było kiepskie, ale kto by tracił czas na czytanie, czy malowanie się w tak ciekawym miejscu jak Sardynia, gdzie tyle było do zobaczenia i zrobienia… Powracając jeszcze do umeblowania pokoju, to w przedpokoju przy szafie stała jeszcze komódka, a w pokoju krzesło przy toaletce i fotel w rogu pokoju, natomiast w łazience umywalka była obudowana w szafkę z obszernym blatem i półkami poniżej, gdzie można było zmieścić bez problemu kosmetyki. Na kosmetyki hotelowe nie należy liczyć, bo były tylko małe mydełka i płyn w saszetkach pełniący funkcje szamponu i żelu do mycia ciała. W naszej łazience była wanna narożna z natryskiem typu słuchawka na sznurku, a nie natrysk tylko z góry – Bogu dziękiJ, ale nie było zasłonki więc trzeba było uważać, żeby nie nachlapać za bardzo na podłogę. Poza podstawowym standardem, czyli toaletą i umywalka z lustrem był jeszcze bidet i suszarka. Suszarka typu słoń, taka jak często spotyka się na basenach – bez regulacji nawiewu. Nie byłam z niej zadowolona bo słabo suszyła, wiec używałam swojej, którą zawsze biorę w podróż, bo nigdy nie wiadomo na jaką suszarkę się trafi w hotelu. Ciśnienie wody w prysznicu i kranach było bardzo dobre, woda cieplutka i można było się wspaniale zrelaksować pod prysznicem bez obawy zmiany ciśnienia i temperatury wody. Bardzo byłam zadowolona z faktu, że w łazience było okno, małe z widokiem na zarośla i domek na wzgórzu, ale nie trzeba się było przez to obawiać podglądania;). Podobał mi się także kolor płytek w łazience tj. barwy jasnej zieleni morskiej z ładnym detalem ozdobnym. Ręczniki hotelowe naturalnie białe w 3 rozmiarach od małego, do średniego, po duży. Trzy sztuki ręczników w 3 rozmiarach przypadały na jedną osobę zakwaterowaną w pokoju. Były wymieniane średnio co 2 dni, raz w ciągu tygodniowego pobytu zostały wymienione po 3 dniach. Sprzątanie codziennie, zawsze w godzinach porannych miedzy 9 a 10: mycie podłogi, która w całości była pokryta płytkami, ścielenie łóżka, opróżnianie koszy na śmieci – duży pod toaletką w pokoju, mały w łazience, uzupełnianie braków w papierze toaletowym i mydełek oraz saszetek z żelem pod prysznic i szamponem w jednym. Na wyposażeniu pokoju była także suszarka na bieliznę schowana miedzy szafę a ścianę. Przejściówka angielska do gniazdek elektrycznych była zbędna. Okna dwa wyposażone w okiennice oraz zasłony. Sufit był pokryty białymi panelami, a panel sterowania do klimatyzacji znajdował się obok drzwi do łazienki. Klimatyzacja działała bez zarzutu i nie była głośna, co nie przeszkadzało w spaniu. Naturalnie było słychać, że szumi jak chodzi, ale nie był to uciążliwe. Zapomniałabym o sprzęcie TV/agd, mini lodówka była ukryta w szafce pod blatem toaletki, a obok lustra na toaletce stał telewizor z płaskim ekranem, ale dość mały. Wybór programów niewielki i tylko włoskie. Pilota należy szukać na jednej z szafek nocnych przy łóżku, tam też znajduje się telefon. Łóżko było wygodne, ani za twarde ani za miękkie, o standardowych wymiarach. Poduszki wygodne, antyalergiczne, a do przykrycia albo kocyk albo prześcieradło. Nie słyszałam też sąsiadów za ściany, wiec albo byli spokojni i nie hałasowali, albo ściany były wystarczająco grube aby pochłonąć dźwięki z pokoi przyległych. Myślę, że i jedno i drugie w moim wypadku na to wpłynęło.

Hotel architektonicznie wpisuje się w kanon panujący w Palau, tj. niska zabudowa tylko 2 pietra, pastelowe kolory ścian zewnętrznych róż i brzoskwinia, dach pokryty dachówką z gliny, wykończenie z kamienia i drewna w otoczeniu zadbanej zieleni. Centralnym punktem hotelu jest basen, wokół którego skupia się życie towarzyskie. Basen jest niewielki ale bardzo przyjemny. Przy basenie można poleżeć na łóżkach z plastiku i drewna z regulowanym oparciem, niestety bez materacy. Przed słońcem można się schronić pod parasolkami lub zadaszeniem z krzesełkami z miękkimi siedzeniami, które przynależą do mieszącego się w przestronnym lobby drink-barze hotelowym. W Lobby i przy recepcji można korzystać bez ograniczeń z darmowego wi-fi, które sprawnie działa, tam też znajduje się ogólnodostępna toaleta. Stanowisko informacyjne Itaki z tablica ogłoszeń i informacją o wynajmie samochodu zlokalizowana jest naprzeciwko wejścia głównego do hotelu. Na dużym telewizorze obok można zapoznać się ze zdjęciami lokalnych atrakcji turystycznych. Przed hotelem jest spory parking, a na ulicy przy której się znajduje umieszczone są znaki informacyjne, gdzie co jest i w jakim kierunku. Otoczenie hotelu jest spokojne, sąsiaduje z posesjami, które są pod wynajem dla letników. Jednak należy liczyć się, że w pokojach 226 i sąsiednich słychać rano koguta i indyka, oraz dzwony kościelne (kościół znajduje się nad hotelem na wzgórzu przy drodze lokalnej).

W sobotę wieczór z clubu nocnego na dachu budynku kas portowych dobiegała muzyka po godzinie 22, ale uważam, że nie było to uciążliwe. Jeśli odgłosy z zewnątrz przeszkadzały zawsze można było zamknąć okna bo była klimatyzacja, więc zaduszenie się z gorąca nie groziło, ale ja tam wolałam świeże morskie powietrze…Nie trzeba się obawiać chmary komarów, nawet przy otworzonym wieczorem oknie i zaświeconym świetle, wleciał tylko jeden do pokoju przez cały pobyt. Kluczem do drzwi do pokoju była karta magnetyczna, którą należało odpowiednim końcem wsunąć w szczelinę zamka, poczekać aż lampka zaświecie się na zielono i wtedy przekręcić klamkę aby otworzyć drzwi. Nie można było tego robić szybko, a zamykanie było na zatrzask, natomiast od środka drzwi otwierało się tylko po przekręceniu klamki.

Obsługa hotelu, mam tu na myśli recepcjonistów, bo o obsłudze restauracji hotelowej była już mowa, komunikatywnie władała angielskim. Zdecydowanie wolałam załatwiać w recepcji swoje sprawy z panią recepcjonistką w okularach w średnim wieku-bardzo sympatyczna osoba, z która załatwi się wszystko, gorzej z panem recepcjonistą chudy i wysoki, straszy pan w okularach-nie mam mu nic specjalnego do zarzucenia, poza gorszymi umiejętnościami interpersonalnymi, których nie brakowało z pewnością pani recepcjonistce. Chudy recepcjonista w okularach podobno w tamtym roku pracował w jednym z hoteli na Sycylii, a w ostatni dzień widziałam na recepcji jakiegoś nowego młodego recepcjonistę, także widać rotacja jest.

Na koniec słaba strona wyposażenia Posady – winda. Choć na co dzień była zbędna bo chodzenie na 2 piętro to nie problem, ale z bagażami to już inaczej się schodzi i wychodzi nawet na 2 piętro. Tak więc przy wyjeździe nie działała i trzeba było jakość te ciężary znieść samodzielnie na dół.

Nie mogę nic powiedzieć na temat animacji, które odbywać się miały w sąsiednim ośrodku przy plaży bo w terminie, w którym gościłam w hotelu już ich nie było. W tym ośrodku który bezpośrednio był położony przy plaży, z którego infrastruktury goście Posady na równi z gośćmi tegoż ośrodka mogli korzystać w tym z serwisu plażowego, znajdował się kort ziemny o nawierzchni twardej z widokiem na morze, oraz basen wielkością zbliżony do basenu w Posadzie, ale nieczynny… – szkoda. W całym bliźniaczym obiekcie było zakwaterowanych niewiele osób, a co za tym szło nie było problemu z dostępnością leżaków i parasoli (biało niebieskich)na plaży, w innym wypadku byłoby ciężko z tym…Cały obiekt składa się z zabudowy niskich domów w stylu lokalnym, w otoczeniu wspaniałej roślinności: okazałych palm, różnego rodzaju kwitnących krzewów m.in. różowych i białych oleandrów, sukulentów i kaktusów,…Na każdym kroku można było spotkać fantazyjne i charakterystyczne dla Sardynii formy skalne, które wykorzystywane są jako element zdobniczy w lokalnej architekturze i przestrzeni publicznej oraz prywatnej.

W przeważającej mierze gości Posady i Palau stanowili Włosi, w następnej kolejności Polacy, trafiło się kilku Niemców, a sporadycznie Anglicy i Holendrzy. Wiek odpoczywających w hotelu był zróżnicowany, od dzieci po młode osoby w średnim wieku i starszych, ale najwięcej było osób w średnim wieku i starszych.

Posada to hotel o bardzo dobrym położeniu, w promieniu 500m jest wszystko co potrzebne do udanego wypoczynku nad morzem tj. : przede wszystkim plaża jak w opisie ok. 200 m przez ulicę i potem przez teren z domki w lokalnym stylu wśród zieleni, palm i kwiatów; supermarket z podstawowymi artykułami spożywczymi i przemysłowymi uliczką pod górkę ok. 200 m, centrum miejscowości z knajpkami, lodziarniami, sklepami z pamiątkami,…oraz portem z którego odpływają promy na pobliską wyspę do miasta Maddalena i marina, gdzie cumują wspaniałe jachty, a także przystanek autobusowy; przychodnia i apteka też blisko w drodze do portu, a do symbolu Palau tj. formacji skalnej w kształcie niedźwiedzia ok. 2 km w jedną stronę.

Dobrze tam karmią, notorycznie się przejadałam, a było czym. Posiłki serwowano w formie szwedzkiego stołu, można było brać wszystko bez ograniczeń, dotyczyło to również napojów, choć do obiadu i kolacji nie było dużego wyboru, bo była woda, wino białe i czerwone i tyle w ramach pakietu All inclusive soft. Pozostałe napoje można było dokupić dla chętnych. Za to na śniadaniu wybór napojów był szerszy tj. ciepłe napoje: kawa, herbata, czekolada,…i kilka innych opcji z automatu, prócz tego soki o smaku pomarańczy, ananasa i grejpfruta i oczywiście woda. Niestety jeśli chodzi o jedzenie to na śniadanie przez cały tydzień menu było takie samo – jajecznica, parówki, bułki z wędliną i serem żółtym, i najsmaczniejsze rogaliki z cista francuskiego, które świetnie smakował z czekoladą lub dżemem, a do tego owoce w syropie: morele, ananasy i gruszki. Na obiad i kolację zestawy były podobne zawsze coś z makaronem jak to we Włoszech, mięso na ciepło: dewolaj, indyk, żeberka, kurczak, frytki lub zasmażane ziemniaki + keczub bez ograniczeń podobnie jak inne przyprawy i m.in. oliwa z oliwek idealna do sałatki z zielonej sałaty pomidorów, owoców morza (paluszki krabowe i ośmiornice) oliwek (zielone i czarne), czy posiekanej marchewki…, owoce morza również zdarzały się na ciepło np. małe ośmiorniczki z makaronem. Do obiadu na deser były owoce: jabłka, śliwki, morele, arbuz, a do kolacji ciastko lub budyń. Ciastka były lepsze od budyniu i na szczęście były częściej. Raz podano bardzo dobrą szynkę wędzoną-niestety tylko raz. Posiłki były w godzinach następujących – śniadanie od 7:30 do 9:30, obiad od 12:30 do 14:00, kolacja od 19:30 do 21:00, a tablica z godzinami serwowanych posiłków znajdowała się przy wejściu do restauracji, która jest usytuowana w sąsiedztwie recepcji i lobby. Posiłki można było jeść w sali i na świeżym powietrzu w cieniu, ale na zewnątrz niestety przy posiłku wiele osób paliło papierosy, co mi osobiście przeszkadzało, a lubię jeść na świeżym powietrzu. Na śniadaniu zwykle byłam na ostatni dzwonek ok. 9 i nie było o tej porze kolokwialnie mówiąc wymiecione, także nie trzeba się było zrywać wcześnie rano żeby coś zjeść. W tym miejscu powinnam zaznaczyć, że mój pobyt w Posadzie przypadał w terminie od 14 do 21 września więc poza szczytem sezonu. Obsługa restauracji uprzejma i komunikatywnie władająca angielskim, choć moim zdaniem najsympatyczniejsza była jedyna kelnerka w zespole ( z kręconymi czarnymi włosami i jasnymi oczami).Jedni Państwo z mojego turnusu dali jej nawet drobny upominek w dowód uznania jej zaangażowania w pracę. Stoliki były czyste i schludne, nakryte obrusem, nie mam też zastrzeżeń co do czystości naczyń i sztućców.

Jeśli chodzi o pokój to zostaliśmy zakwaterowani na drugim piętrze - zgodnie z życzeniem i bez balkonu – nie zgodnie z życzeniem, ale za to z widokiem na morze, a za to się ponoć słono dopłaca, wiec jakoś przebolałam brak balkonu. Byliśmy w dwójkę a dostaliśmy pokój 4-osobowy, a co za tym idzie naprawdę przestronny pokój i łazienkę. Wyposażenie nie robiło wielkiego wrażenia, zwłaszcza 2 dostawki w formie pryczy, co w ogóle nie pasowało do standardu 4 gwiazdek, ale jak by na to przymknąć oko to reszta była w porządku. Pokój był utrzymany w jasnej pastelowej tonacji podobnie jak meble. Wszędzie był motyw słońca, na zagłówkach łóżka, na toaletce nad lustrem, w łazience, i na drzwiach. Meble były bardzo lekkie i tu uwaga, raz niemal nie zwaliłam na siebie szafy przy raptownym szarpnięciu za jej drzwi, więc myślę, że trzeba w tej kwestii uważać na najmłodszych i na siebie również. Szafą była nieco zawiedziona, bo była tylko jedna i tylko na wieszaki, bez półek, poza jedną na dole gdzie schowano koce i poduszkę. Przy łóżku każdy miał szafkę nocną i lampkę. A skoro już mowa o oświetleniu to mimo, że w całym pokoju było kilka lamp to żarówki w nich miały bardzo słabą moc i nie wyobrażam sobie np. czytania przy tamki świetle lub robienia makijażu bo w łazience i przy toaletce oświetlenie też było kiepskie, ale kto by tracił czas na czytanie, czy malowanie się w tak ciekawym miejscu jak Sardynia, gdzie tyle było do zobaczenia i zrobienia… Powracając jeszcze do umeblowania pokoju, to w przedpokoju przy szafie stała jeszcze komódka, a w pokoju krzesło przy toaletce i fotel w rogu pokoju, natomiast w łazience umywalka była obudowana w szafkę z obszernym blatem i półkami poniżej, gdzie można było zmieścić bez problemu kosmetyki. Na kosmetyki hotelowe nie należy liczyć, bo były tylko małe mydełka i płyn w saszetkach pełniący funkcje szamponu i żelu do mycia ciała. W naszej łazience była wanna narożna z natryskiem typu słuchawka na sznurku, a nie natrysk tylko z góry – Bogu dziękiJ, ale nie było zasłonki więc trzeba było uważać, żeby nie nachlapać za bardzo na podłogę. Poza podstawowym standardem, czyli toaletą i umywalka z lustrem był jeszcze bidet i suszarka. Suszarka typu słoń, taka jak często spotyka się na basenach – bez regulacji nawiewu. Nie byłam z niej zadowolona bo słabo suszyła, wiec używałam swojej, którą zawsze biorę w podróż, bo nigdy nie wiadomo na jaką suszarkę się trafi w hotelu. Ciśnienie wody w prysznicu i kranach było bardzo dobre, woda cieplutka i można było się wspaniale zrelaksować pod prysznicem bez obawy zmiany ciśnienia i temperatury wody. Bardzo byłam zadowolona z faktu, że w łazience było okno, małe z widokiem na zarośla i domek na wzgórzu, ale nie trzeba się było przez to obawiać podglądania;). Podobał mi się także kolor płytek w łazience tj. barwy jasnej zieleni morskiej z ładnym detalem ozdobnym. Ręczniki hotelowe naturalnie białe w 3 rozmiarach od małego, do średniego, po duży. Trzy sztuki ręczników w 3 rozmiarach przypadały na jedną osobę zakwaterowaną w pokoju. Były wymieniane średnio co 2 dni, raz w ciągu tygodniowego pobytu zostały wymienione po 3 dniach. Sprzątanie codziennie, zawsze w godzinach porannych miedzy 9 a 10: mycie podłogi, która w całości była pokryta płytkami, ścielenie łóżka, opróżnianie koszy na śmieci – duży pod toaletką w pokoju, mały w łazience, uzupełnianie braków w papierze toaletowym i mydełek oraz saszetek z żelem pod prysznic i szamponem w jednym. Na wyposażeniu pokoju była także suszarka na bieliznę schowana miedzy szafę a ścianę. Przejściówka angielska do gniazdek elektrycznych była zbędna. Okna dwa wyposażone w okiennice oraz zasłony. Sufit był pokryty białymi panelami, a panel sterowania do klimatyzacji znajdował się obok drzwi do łazienki. Klimatyzacja działała bez zarzutu i nie była głośna, co nie przeszkadzało w spaniu. Naturalnie było słychać, że szumi jak chodzi, ale nie był to uciążliwe. Zapomniałabym o sprzęcie TV/agd, mini lodówka była ukryta w szafce pod blatem toaletki, a obok lustra na toaletce stał telewizor z płaskim ekranem, ale dość mały. Wybór programów niewielki i tylko włoskie. Pilota należy szukać na jednej z szafek nocnych przy łóżku, tam też znajduje się telefon. Łóżko było wygodne, ani za twarde ani za miękkie, o standardowych wymiarach. Poduszki wygodne, antyalergiczne, a do przykrycia albo kocyk albo prześcieradło. Nie słyszałam też sąsiadów za ściany, wiec albo byli spokojni i nie hałasowali, albo ściany były wystarczająco grube aby pochłonąć dźwięki z pokoi przyległych. Myślę, że i jedno i drugie w moim wypadku na to wpłynęło.

Hotel architektonicznie wpisuje się w kanon panujący w Palau, tj. niska zabudowa tylko 2 pietra, pastelowe kolory ścian zewnętrznych róż i brzoskwinia, dach pokryty dachówką z gliny, wykończenie z kamienia i drewna w otoczeniu zadbanej zieleni. Centralnym punktem hotelu jest basen, wokół którego skupia się życie towarzyskie. Basen jest niewielki ale bardzo przyjemny. Przy basenie można poleżeć na łóżkach z plastiku i drewna z regulowanym oparciem, niestety bez materacy. Przed słońcem można się schronić pod parasolkami lub zadaszeniem z krzesełkami z miękkimi siedzeniami, które przynależą do mieszącego się w przestronnym lobby drink-barze hotelowym. W Lobby i przy recepcji można korzystać bez ograniczeń z darmowego wi-fi, które sprawnie działa, tam też znajduje się ogólnodostępna toaleta. Stanowisko informacyjne Itaki z tablica ogłoszeń i informacją o wynajmie samochodu zlokalizowana jest naprzeciwko wejścia głównego do hotelu. Na dużym telewizorze obok można zapoznać się ze zdjęciami lokalnych atrakcji turystycznych. Przed hotelem jest spory parking, a na ulicy przy której się znajduje umieszczone są znaki informacyjne, gdzie co jest i w jakim kierunku. Otoczenie hotelu jest spokojne, sąsiaduje z posesjami, które są pod wynajem dla letników. Jednak należy liczyć się, że w pokojach 226 i sąsiednich słychać rano koguta i indyka, oraz dzwony kościelne (kościół znajduje się nad hotelem na wzgórzu przy drodze lokalnej).

W sobotę wieczór z clubu nocnego na dachu budynku kas portowych dobiegała muzyka po godzinie 22, ale uważam, że nie było to uciążliwe. Jeśli odgłosy z zewnątrz przeszkadzały zawsze można było zamknąć okna bo była klimatyzacja, więc zaduszenie się z gorąca nie groziło, ale ja tam wolałam świeże morskie powietrze…Nie trzeba się obawiać chmary komarów, nawet przy otworzonym wieczorem oknie i zaświeconym świetle, wleciał tylko jeden do pokoju przez cały pobyt. Kluczem do drzwi do pokoju była karta magnetyczna, którą należało odpowiednim końcem wsunąć w szczelinę zamka, poczekać aż lampka zaświecie się na zielono i wtedy przekręcić klamkę aby otworzyć drzwi. Nie można było tego robić szybko, a zamykanie było na zatrzask, natomiast od środka drzwi otwierało się tylko po przekręceniu klamki.

Obsługa hotelu, mam tu na myśli recepcjonistów, bo o obsłudze restauracji hotelowej była już mowa, komunikatywnie władała angielskim. Zdecydowanie wolałam załatwiać w recepcji swoje sprawy z panią recepcjonistką w okularach w średnim wieku-bardzo sympatyczna osoba, z która załatwi się wszystko, gorzej z panem recepcjonistą chudy i wysoki, straszy pan w okularach-nie mam mu nic specjalnego do zarzucenia, poza gorszymi umiejętnościami interpersonalnymi, których nie brakowało z pewnością pani recepcjonistce. Chudy recepcjonista w okularach podobno w tamtym roku pracował w jednym z hoteli na Sycylii, a w ostatni dzień widziałam na recepcji jakiegoś nowego młodego recepcjonistę, także widać rotacja jest.

Na koniec słaba strona wyposażenia Posady – winda. Choć na co dzień była zbędna bo chodzenie na 2 piętro to nie problem, ale z bagażami to już inaczej się schodzi i wychodzi nawet na 2 piętro. Tak więc przy wyjeździe nie działała i trzeba było jakość te ciężary znieść samodzielnie na dół.

Nie mogę nic powiedzieć na temat animacji, które odbywać się miały w sąsiednim ośrodku przy plaży bo w terminie, w którym gościłam w hotelu już ich nie było. W tym ośrodku który bezpośrednio był położony przy plaży, z którego infrastruktury goście Posady na równi z gośćmi tegoż ośrodka mogli korzystać w tym z serwisu plażowego, znajdował się kort ziemny o nawierzchni twardej z widokiem na morze, oraz basen wielkością zbliżony do basenu w Posadzie, ale nieczynny… – szkoda. W całym bliźniaczym obiekcie było zakwaterowanych niewiele osób, a co za tym szło nie było problemu z dostępnością leżaków i parasoli (biało niebieskich)na plaży, w innym wypadku byłoby ciężko z tym…Cały obiekt składa się z zabudowy niskich domów w stylu lokalnym, w otoczeniu wspaniałej roślinności: okazałych palm, różnego rodzaju kwitnących krzewów m.in. różowych i białych oleandrów, sukulentów i kaktusów,…Na każdym kroku można było spotkać fantazyjne i charakterystyczne dla Sardynii formy skalne, które wykorzystywane są jako element zdobniczy w lokalnej architekturze i przestrzeni publicznej oraz prywatnej.

W przeważającej mierze gości Posady i Palau stanowili Włosi, w następnej kolejności Polacy, trafiło się kilku Niemców, a sporadycznie Anglicy i Holendrzy. Wiek odpoczywających w hotelu był zróżnicowany, od dzieci po młode osoby w średnim wieku i starszych, ale najwięcej było osób w średnim wieku i starszych.

Zakwaterowanie 4,0 / 5

Wyżywienie 4,0 / 5

Okolica 4,0 / 5

od 4 271 za os.