Chyba nie należę do kategorii wczasowiczów, którzy za wszelką cenę muszą mieć luksus. Pod wpływem opinii kilku osób pojechałem do Harkán na Węgrzech. Miałem bardzo mieszane uczucia co do miasta Harkány. Harkány to słynne uzdrowisko, więc spodziewałam się, że tak będzie wyglądać. Ogólne wrażenie mnie rozczarowało. Po przejechaniu około 900 km znalazłem się w latach dziewięćdziesiątych. Wszystko jest przestarzałe, hotele, które działały w 2023 roku, były zarośnięte, opuszczone. Miliony „kręcą się” po całym mieście i brakuje inwestorów. Miasto ma ogromny potencjał. To było przygnębiające, ale po dwóch dniach już to ignorowałem. Spodziewałem się wystawy i zmodyfikowanego miasta, przynajmniej na poziomie Luhačovic. Ale ludzie byli mili i gościnni. Jeśli chodzi o kąpielisko, mówiło się, że jest lepsze niż w zeszłym roku. Ale woda we wszystkich basenach była świetna.
Zakwaterowanie
Baza noclegowa w Platán była na średnim poziomie. Bez urazy,... dokładnie ten sam pokój, z dywanem, meblami, pościelą i łazienką, był identyczny na przykład z noclegiem w Ostrawie, gdzie byłem służbowo. Zaletą była klimatyzacja w pokoju i mini lodówka. W innych hotelach nie było klimatyzatorów. W telewizji można było oglądać różne kanały z węgierskiego, austriackiego, niemieckiego i czeskiego A11.
Wyżywienie
Ponieważ był to hotel ***, był średni. Zapłacono mi tylko za śniadanie. Wolałem jednak przynosić owoce i warzywa z targu, były lepszej jakości i ładniejsze :-).
Obsługa w hotelu
Nie korzystałem z usługi.
Plaża
Kąpielisko w Harkány było ogromne, więc każdy mógł wybrać, co chciał. Od leżenia na matach na betonie, przez ławki, płatne leżaki, aż po leżenie na wypielęgnowanym trawniku w cieniu dojrzałych drzew.
Ta recenzja została automatycznie przetłumaczona za pomocą Google Translate