Trochę wstyd, na pewno więcej tam nie pojedziemy
Zakwaterowanie
Ośrodek ma nową część i starą część. Oczywiście na stronie pojawiła się tylko nowa część, której się spodziewaliśmy. Umieścili nas w starej części, która odpowiadała zakwaterowaniu pracownikom sezonowym w Azji (jestem doświadczonym i tolerancyjnym podróżnikiem). W maleńkim pokoju nie było szafy ani pojedynczej półki na rzeczy. Pojawił się nowy węzeł sanitarny, ale poza tym był to stary, rozpadający się obiekt. Znajdował się tam miniaturowy balkon, a tuż pod nim ogromny dach bazarowych sklepów. Kazałem zmienić pokój. Dostałem trochę lepszy, co prawda duży, ale też w starej części kurortu. Stała tam też duża kanapa, całkowicie podarta, ale za to też już byłam wdzięczna. Toaleta śmierdziała okropnie.
Wyżywienie
Ponieważ byłem w Turcji kilka razy, zawsze z niecierpliwością czekam na lokalne sałatki. Wyglądały bogato i tak samo jak w poprzednich latach. Ale nastąpiła zmiana. Gośćmi w ośrodku byli w połowie Niemcy, w połowie Turcy. Podobno kucharze się do tego przystosowali, doprawiali wszystko jak szaleni. W końcu mój żołądek nie mógł tego wytrzymać i wpadłem w bardzo poważne kłopoty. Nawet w samolocie do domu było mi niedobrze. Fakt, że po raz pierwszy w Turcji mogłam zrobić własną herbatę, a zrobiłam słabszą, smaczną, uznałam za pozytywny. Minus: brak jogurtów, soków i owoców na śniadanie.
Obsługa w hotelu
Spójrz, domek letniskowy faktycznie znajdował się w środku dawnego starożytnego miasta, co wpływa na wymiary i możliwości kurortu. Mniejszy, nowoczesny basen był w porządku, jadalnia była w porządku. Ośrodek oferował usługi masażu. Sprzątanie było codziennie.
Plaża
Należy pamiętać, że jest to ostatnia deska ratunku przed starym miastem i była to jednocześnie ostatnia plaża. No cóż, o klasycznej plaży nie można tak naprawdę mówić. Do morza można było dojść z ośrodka poprzez mały sklep i restaurację, ogólnodostępne. Czego jeszcze nie doświadczyłem to to, że jakieś 15-20 metrów od brzegu ukryte były w morzu ogromne głazy. Nie chcę robić z tego horroru, ale prawdą jest, że w morzu było kilka mniejszych ryb, które po wypadku zaatakowały moje trzy duże strupy (spadłem z drzewa). Mała rybka zjadała strupy, a następnie rzuciła się na nową skórę. Poczułem bolesne ukłucie i uciekłem z morza. Z moich ran płynęły strumienie krwi. Kiedy złożyłem skargę do lokalnego farmaceuty, od razu wiedział, co się dzieje.
Ta recenzja została automatycznie przetłumaczona za pomocą Google Translate