Anonim
Niezweryfikowana opinia Opinia utworzona 3 lub więcej lat temu
Przy wyborze wczasów obiecano nam wszelkie przeżycia, jakie może nam przynieśc egzotyczny kraj, no i było tak dosłownie. Zaczęło się jużna lotnisku, o 11 miała być odprawa do wylotu o 13:00. Po sześciogodzinnym oczekiwaniu około 17 godziny w końcu wylecieliśmy. 2-godzinny lot był spokojny i pełen oczekiwania. Pierwsza przygoda spotkała nas już na lotnisku, kiedy to powiedziano nam, że hotel Miramar Park**/**** jest zajęty i dostaniemy wzamian świetny, luksusowy i uwielbiany przez wszystkich hotel Rais***. Po 2-godzinnej jeździe autokarem dotarliśmy w końcu do miejscowości. Świecąca tylko do połowy reklama hotelu już mówiła wszystko. Jako że dotarliśmy tam po 21 rezydentka od razu poganiala nas na kolację. Nie jestem jakąś delikatną panienką, ale w jadalni wyglądało tak, jakby pasło się tam stado prosiąt. Kolacja była zimna i w zasadzie symboliczna. Uspokajalismy się nawzajem, że jest juz późno i na pewno jutro będzie lepiej. Więc rzuciliśmy się do zakwaterowania i tam okazało się, że rezydentka już się ulotniła i zostawiła nas samych na recepcji przed banda Tunezyjczyków, którzy nawet nie wiedzieli, że mamy być zakwaterowani w ich hotelu, w końcu po dyskusji wydali nam klucze do pokoju. Dotargaliśmy się na pierwsze piętro i znaleźliśmy nasz pokój nr 211. Pomieszczenie było małe, miało przestarzałe i brudne toaletę i wannę, jakie znamy z reklam środków czyszczących (przed czyszczeniem). Był tam także balkon ze stolikiem i widokiem na główną ulicę. Poranek był wspaniały - zachmurzone niebo i deszcz, ale nie przeszkodziło nam to w szybkim zebraniu się na śniadanie. Na wygląd jadalni byliśmy przygotowani jeszcze z poprzedniego wieczoru, ale nie myśleliśmy, że będzie tam wyglądało dokładnie tak samo, wliczając używane sztućce na stole, co było chyba winą tylko i wyłącznie leniwej obsługi. Największym szokiem była piękna, piaszczysta plaża z cudownie przezroczystą wodą, która widniała na zdjęciach katalogu biura podróży. Na plaży były kupy trawy morskiej, wyglądało jak po katastrofie tankowca, normalnie chciało nam się płakać. Takie były nasze pierwsze wrażenia z wczasów w Tunezji, dzieki temu zdecydowaliśmy się wypozyczyć skuter i przejechać całą wyspę. Wyspę dało się przejechać wzdłuż i wszerz w 1 dzień. Gdybyśmy mieszkali w jakimś luksusowym hotelu, gdzie nie musielibyśmy w ogóle ruszać się poza teren obiektu, to Djerba wydawałaby nam się rajem na ziemii. Ale w tym przypadku wystarczyło wyjść na zewnątrz żeby zobaczyć ten masakryczny burdel wokół. Na wyspie jest oczywiście kilka ciekawych rzeczy do zobaczenia, ale 14 dni to zdecydowanie za dużo, jeśli nie chce się tylko leżeć przy basenie.
Przy wyborze wczasów obiecano nam wszelkie przeżycia, jakie może nam przynieśc egzotyczny kraj, no i było tak dosłownie. Zaczęło się jużna lotnisku, o 11 miała być odprawa do wylotu o 13:00. Po sześciogodzinnym oczekiwaniu około 17 godziny w końcu wylecieliśmy. 2-godzinny lot był spokojny i pełen oczekiwania. Pierwsza przygoda spotkała nas już na lotnisku, kiedy to powiedziano nam, że hotel Miramar Park**/**** jest zajęty i dostaniemy wzamian świetny, luksusowy i uwielbiany przez wszystkich hotel Rais***. Po 2-godzinnej jeździe autokarem dotarliśmy w końcu do miejscowości. Świecąca tylko do połowy reklama hotelu już mówiła wszystko. Jako że dotarliśmy tam po 21 rezydentka od razu poganiala nas na kolację. Nie jestem jakąś delikatną panienką, ale w jadalni wyglądało tak, jakby pasło się tam stado prosiąt. Kolacja była zimna i w zasadzie symboliczna. Uspokajalismy się nawzajem, że jest juz późno i na pewno jutro będzie lepiej. Więc rzuciliśmy się do zakwaterowania i tam okazało się, że rezydentka już się ulotniła i zostawiła nas samych na recepcji przed banda Tunezyjczyków, którzy nawet nie wiedzieli, że mamy być zakwaterowani w ich hotelu, w końcu po dyskusji wydali nam klucze do pokoju. Dotargaliśmy się na pierwsze piętro i znaleźliśmy nasz pokój nr 211. Pomieszczenie było małe, miało przestarzałe i brudne toaletę i wannę, jakie znamy z reklam środków czyszczących (przed czyszczeniem). Był tam także balkon ze stolikiem i widokiem na główną ulicę. Poranek był wspaniały - zachmurzone niebo i deszcz, ale nie przeszkodziło nam to w szybkim zebraniu się na śniadanie. Na wygląd jadalni byliśmy przygotowani jeszcze z poprzedniego wieczoru, ale nie myśleliśmy, że będzie tam wyglądało dokładnie tak samo, wliczając używane sztućce na stole, co było chyba winą tylko i wyłącznie leniwej obsługi. Największym szokiem była piękna, piaszczysta plaża z cudownie przezroczystą wodą, która widniała na zdjęciach katalogu biura podróży. Na plaży były kupy trawy morskiej, wyglądało jak po katastrofie tankowca, normalnie chciało nam się płakać. Takie były nasze pierwsze wrażenia z wczasów w Tunezji, dzieki temu zdecydowaliśmy się wypozyczyć skuter i przejechać całą wyspę. Wyspę dało się przejechać wzdłuż i wszerz w 1 dzień. Gdybyśmy mieszkali w jakimś luksusowym hotelu, gdzie nie musielibyśmy w ogóle ruszać się poza teren obiektu, to Djerba wydawałaby nam się rajem na ziemii. Ale w tym przypadku wystarczyło wyjść na zewnątrz żeby zobaczyć ten masakryczny burdel wokół. Na wyspie jest oczywiście kilka ciekawych rzeczy do zobaczenia, ale 14 dni to zdecydowanie za dużo, jeśli nie chce się tylko leżeć przy basenie.
Zakwaterowanie
Mały *** hotel na końcu rzędu naprawdę luksusowych kompleksów hotelowych. Powiedziałbym nawet, że chyba mieli w planach zamknięcie tego hotelu po sezonie. Pokoje były raczej małe, ale to było chyba najmniejsze zło. Czasem pojawił się jakiś afrykański karaluch, ale przyrody nie można powstrzymać :-)
Wyżywienie
Jedzenie to było naprawdę coś, jak ktoś nie chciał stać w niekończącej się kolejce i przyszel trochę później, to już nie bardzo miał się czym najeść, jeśli da się to tak nazwać. Otoczenie było typowo arabskie, wszędzie był straszny bałagan. Jedzenie nieszczególne, wyschnięte kwaśne pomidory, niedopieczone mięso, słona herbata, mrówki w kwietnikach itd. Nawet mimo hartowania organizmu naszą wódką poległem na 3 dni z problemami trawiennymi. Niestety biegunki mieliśmy przez cały pobyt i jeszcze przez 14 dni po powrocie. Jesli ktoś chce zrzucić parę kilo i zatruć sobie organizm to na pewno polecam hotel Rais.
Obsługa w hotelu
Ten akapit raczej powinien przy tym hotelu pozostać pusty, bo żadnych usług hotel nie świadczył, poza codzienną dyskoteką. Muzyka była puszczana w kółko z głośników podpiętych do odtwarzacza CD przez Dj'a, który znikał czasem na pół godziny. Była tam też scena, na której prezentowali kiedyś swoje programy animatorzy, którzy niestety byli nieobecni podczas naszego pobytu. Kawiarnia mauretańska była nieczynna. Snack bar? nie wiedziałem, że w ogóle gdzies tam był. W małych budkach sprzątaczki chowały swoje sprzęty. W wieczornym barze, który jako jedyny był czynny, były ceny zapożyczone z sąsiedniego ***** hotelu.
Plaża
Plaża była po prostu wstrętna, do wody trzeba bylo wchodzić przez góry wodorostów. Oczywiście nikt ich nie sprzątał. Morze wyglądało jak po awarii tankowca z ropą. Chodziliśmy 3 km dalej na opuszczoną plażę, co w 40-stopniowym upale było nadludzkim wysiłkiem.
Ogólne wrażenie
To były naprawdę nieudane wczasy. Niestety zapłaciliśmy za niesłowność biura podróży. Gdy podjechaliśmy taksówką do kompleksu Miramar Park, w którym pierwotnie mieliśmy mieszkać, to chciało nam się płakać. Morze było wspaniale przejrzyste, ani śladu morskiej trawy. Kompleks był zadbany, przy basenie było mnóstwo różnych rozrywek i animacji. Rozmawialiśmy z gośćmi, którzy byli zakwaterowani w pokojach 2+* a wyżywienie mieli w hotelu 4* i bardzo nas to zdołowało. Goście z tego hotelu korzystali ze wszelkich usług, jakie oferowało nam biuropodróży przy wykupowaniu wczasów i byli bardzo zadowoleni. Niestety z biurem nie dało się nic załatwić. Nigdy nie można być pewnym, do jakiego hotelu się trafi i jak bedą wyglądać oferowane usługi. Wszystkiego dowiaduje się dopiero na miejscu, co wydaje mi się bardzo nie fair, bo nie ma mozliwości obrony. Nie można nic zrobić z tym, że organizator może na miejscu zmienić hotel, ktory ma się w umowie. Nasza reklamacja pozostała bez odpowiedzi, dla nich wszystko było w porządku.