Wakacje w Meksyku spędzilisy na przełomie stycznia i lutego 2009 w hotelu Grand Oasis Playa (Cancun). Generalnie byliśmy zadowoleni, bo zebraliśmy przed wyjazdem wszelkie możliwe informacje i wybraliśmy przyjemny hotel z przepiękną plażą. Zdecydowanie Grand Oasis Playa nie zasługiwał na 5*, ale naciągane 4* można przyznać, niektóre zagraniczne biura podróży dają mu nawet 3+. W każdym razie hotel należy do najlepszych, w jakich można mieszkać w Cancun. Pozostałe hotele z sieci Oasis (sprawdziliśmy na własne oczy) są dużo gorsze, zarówno pod względem zakwaterowania jak i plaży. Traumą jest na przykład hotel Oasis Palm Beach, jego plaża przypominała jeden wielki śmierdzący "materac" zarośnięty wodorostami, zaraz obok przystani. radzę wszystkim, którzy mają zamiar mieszkać w tym mieście, żeby dobrze wybrali sobie hotel, wktórym będą zakwaterowani. Wiele hoteli ma plaże z ogromnymi kamiennymi płytami, na których prawie w ogóle nie ma piasku, tylko tyle żeby dojść do morza (Grand Oasis Cancun, Hilton, Riu...). Miło byłoby gdyby nasze biura podróży rzetelnie przyznawały gwiazdki hotelom, a przynajmniej informowały klienta o tym, że ich ocena nie musi być adekwatna do faktycznego stanu rzeczy.
Zakwaterowanie
Zakwaterowanie odpowiada 4*, ale zaczyna być widoczne to, że hotel działa już od 10 lat. Pokój był przestronny, z balkonem i widokiem na baseny i morze. Czystość i sprzątanie w porządku. Ręczniki były wymieniane codziennie, do dyspozycji było mydło, szampon, mleczko do ciała, suszarka. Przez prawie cały pobyt obsługa zostawiała w łazience 1 ręcznik zamiast dwóch, ale małe ręczniki zawsze były dwa. W pokoju był minibar (codziennie uzupełniany) i ekspres na dwa kubeczki kawy, ale niestety nie było do dyspozycji ani kawy, ani nawet cukru ani łyżeczek, co nie powinno mieć miejsca w 5* hotelu, przynajmniej z naszych własnych doświadczeń.
Wyżywienie
Przede wszystkim restauracje - all inclusive - przyzwoity wybór i duże ilości, bufet był ciągle uzupełniany, napoje serwowane, poza sokiem i herbatą. Nieprzyjemne było sadzanie do stołów, czasem zanim ktoś zaprowadził nas do stolika tworzyła się długa kolejka. Dopóki nie dało się kelnerowi bakszyszu, trzymali czasem przed wejściem nawet 10-15 minut bez żadnego napoju. Jak się już dało ten napiwek (wystarczył 1 dolar) to jakoś można było przecisnąć się do środka. myślę, że nie jest to zachowanie godne 5* hotelu. Hotel ma ok. 6 barów, a więc całkiem sporo (w tym 1 bar sushi), a do tego jeszcze 4 restauracje( z tego jedna snack i pozostałe a'la carte, w których trzeba zapowiedzieć się wcześniej). Do restauracji a'la carte obowiązują długie spodnie, koszule z długim rękawem (panowie), jak ktoś przychodził w koszulce z kołnierzykiem i krótkim rękawem, ale nie był na sportowo, to też przeszło. Panie nie miały ogrniczeń, co do strojów.
Obsługa w hotelu
Najgorszą stroną hotelu była obsługa (kelnerzy), ich praca była chaotyczna, czasem aż poplątana, ewidentnie było widać, że nie potrafią zorganizować sobie pracy. Często w ogóle nie dawali rady, normalne było, że zapominali przynieść łyżeczki do kawy, że zamiast zamówionego białego wina przynosili czerwone lub wcale, ale za to na przykład nalewali wody do przygotowanej wcześniej szklanki. W restauracji a'la carte sytuacja wyglądała podobnie. Sadzano nas przy nieprzygotowanych stołach, trzeba było czekać na nakrycie... Jeśłi ktoś już był np. na Mauritiusie, ten niech zdecydowanie nie spodziewa się w meksyku takich samych hoteli czy usług. Przyjemną odmianą były wieczorne animacje, bylimsy zaskoczeni ich wysokim poziomem. O 24 godzinie się kończą, co jest dobre dla tych, którzy chcą spędzić spokojną noc. Tylko raz zdarzyło nam się, że w nocy w looby barze grupa Amerykanów obchodziła dość głośno urodziny. Ale hotel ten mogę uznać za dość spokojny.
Plaża
Plaża wspaniała, piaszczysta, duża i czysta. Wspaniale lazurowe i czyte morze, dość duże fale. Lezaków przy basenie i na plaży było pod dostatkiem. Jedynym minusem była mała ilość parasoli (ok. 8 na całą plażę). Parasole, które można gdzie indziej kupić na każdym kroku tutaj były niedostępne. Przynajmniej my ich nie znaleźliśmy.
Ogólne wrażenie
Hotel Grand Oasis Playa możemy polecić. Byliśmy zadowoleni z wczasów, tylko było troszkę chłodniej, niż przewidywaliśmy, ok. 23 stopnie C. Jeśli mówi się choć trochę po angielsku, hiszpańsku lub francusku to radzę wybierać wycieczki fakultatywne z lokalnych biur podróży, wychodzi to znacznie taniej (minimum połowę taniej), a program jest dokładnie ten sam, jak i w naszych biurach. W mieście jest dużo agencji turystycznych, w których można kupić wycieczki i targowac się o ceny, wystarczy tylko się zorientować a nie kupować zaraz na pierwszym spotkaniu z rezydentem wyciezek, które od razu proponują. My na przykład byliśmy na 3 wycieczkach ( Chitzen Itza-Xaybah, Isla Mujeres, Tulum i Laguna Xel-Ha) i kosztowało nas to łącznie 340 USD/2 os., a te same wycieczki z naszym biurem kosztowałyby łącznie 742 USD/2 os. Miejscowi przewodnicy są bardzo mili, pytają się jaki język zna się najlepiej i w tym języku opowiadają i rozmawiają z turystami, jak się czegoś nie rozumie to chętnie tłumaczą. Byliśmy świadkami tego, jak przewodnik rozmwiał z 4 Portugalczykami w autobusie po portugalsku, a z całą resztą autokaru bez problemu mówił po angielsku. Podczas innej wycieczki przewodnik powtarzał wszystkie informacje po angielsku, hiszpańsku i francusku. Nawet jeśli nie zna się języka biegle, to nie ma się czego obawiać, starczy znać go w stopniu komunikatywnym.