Kuba jest na tyle specyficzna, że trudno ją ocenić w oparciu o zwykłe standardy życia codziennego Europejczyka. Piszę tę recenzję głównie po to, żeby każdy zdawał sobie sprawę z realiów danej destynacji, bo ani przewodnik, ani urząd certyfikacji czegoś takiego nie przedstawiają i wtedy ludzie są niezadowoleni. Wakacje spełniły oczekiwania całkowitego relaksu dzięki całkowitemu odcięciu od reszty świata (przestał działać iPhone, bardzo słaba jakość i ograniczony internet, który nie pozwalał na połączenie z domem). Codziennie czegoś brakowało, przez cały pobyt przez 3 dni była tylko kawa, później została sprzedana i oficjalnie nie było, nie było składników na mojito, pina colada, ich cola do stworzenia koktajlu Cuba libre skończyła się po 2 dni pobytu, a potem już ich nie było, wino z Hiszpanii było dobre, ale podawane w ograniczonych ilościach i mniej więcej na racjach żywnościowych (około pół dcl/dzień/os.).
Zakwaterowanie
Kiedy dotarliśmy do pokoju, oddzielne łóżka z materacem przypominającym szalone lata z Alem Capone, nie tylko niewygodne, ale totalnie zdeformowane materace ze sprężynami, które przez lata naciskały w różnych miejscach pleców. Mieliśmy powódź w łazience, bo woda ciekła z toalety, woda była w celi łazienkowej, w części sypialnianej, a także wyciekała do połowy korytarza na zewnątrz, ale nikt nic nie rozwiązał. Poprosiliśmy recepcję o inny pokój, powiedzieli, że nie i że zajmują się tylko zameldowaniem i niczym więcej, po czym odesłali nas do „mamy mechanika”, czyli pani, która miała rozwiązywać problemy z turystami, ale wszystko w porządku styl szaleńca :) po piątym naleganiu w ciągu całego dnia przyszedł młody mechanik, aby zakręcić wodę i położyć kolejną warstwę szpachli wokół toalety, co oczywiście nie trwało długo. Poprosiliśmy o kolejny ręcznik, abyśmy mogli stale wycierać nim podłogę, powiedziano nam, że go nie ma. Na początku każdego pobytu dostawaliśmy w zestawie 1 mały ręcznik w tym 1 duży ręcznik i 1 duży ręcznik plażowy, dwa małe musieliśmy poświęcić do wycierania codziennej zalewu, sprzątaczka przez cały czas nic nam nie zmieniała czasu, ani jako nagrody, ani jako łapówki, to wszystko, czego nie ma Telewizor w pokoju był nadal dużym pudełkiem z pilotem, który nie działał, nie można było też zmieniać programów ani regulować dźwięku. Dyskoteka każdego wieczoru, co było miłe. Na plaży był duży brak leżaków, więc większość gości leżała na ręczniku na ziemi (plaża była piękna i czysta, więc nie miało to znaczenia, poza tym, że ręczników nie zmieniano, więc było to higienicznie niewygodne) . Straszne, nadal przydzielono 1 rolę toaletową/osobę/pobyt... potem już nie było ????????
Wyżywienie
jedzenie absolutnie nie spełniło oczekiwań (brak wyboru, codziennie ryż, pieczony kurczak bez aromatu, ryby przypominające rozmrożoną pangę również bez aromatu, rozmrożone warzywa np. groszek kukurydziany, marchewka oferowana jako sałatka bez sosu, bez soli i pieprzu ani oleju czy octu, i mieliśmy wrażenie, że większość niedokończonych dań, których obsługa nie zabrała do domu, była następnie mieszana i smażona, a następnie podana jako swego rodzaju faszerowane szaliki z niespodzianką bez aromatu. bardzo słaba jakość, z wyjątkiem poranku, kiedy luksusowa pani kucharka zrobiła nam na życzenie świeży omlet i przy tym zaśpiewała. Nie było ciastek. Poziom all inclusive absolutnie nie został spełniony, ze względu na złą jakość jedzenia, sytuację wokół napojów można to wytłumaczyć tym, że w karcie nie było koktajlu, ale rumu było pod dostatkiem, piwo z beczki też przyszło szybko i potem podano z puszek... ale przynajmniej było.Wino jak pisałem tylko łyk dziennie do posiłków, podczas posiłków napoje przynoszą tylko kelnerzy - nie ma możliwości samoobsługi, co oznaczało przyjście do restauracji, czekanie, aż kelnerzy nas zauważą, zobaczenie, jak kelnerzy naśmiewają się z turystów i oczerniają ich w dość niegrzeczny i niegrzeczny sposób obrzydliwie, to jeśli ktoś się zdenerwuje i zapyta obsługę, czy może chociaż przynieść wodę, obsługa nie miała problemu ze zbesztaniem śmiałka. Najgorzej wypadły w tym młode kelnerki, starsze starały się i uśmiechały, zawsze dawaliśmy im napiwki, choć nie pomagało to w przyspieszeniu i poprawie obsługi (np. zamówiliśmy 2 szklanki wody, 1 piwo i 1 czerwone wino = wynik dostaliśmy po pół godzinie, gdy powoli po zjedzeniu 1 szklanki soku i 1/4 szklanki białego wina, zapomniała wody). Ale z drugiej strony, obserwując sytuację miejscowych, można zrozumieć, że turysta może być zadowolony, że w ogóle ma tam coś do jedzenia i picia, a nie ma się nad czym zastanawiać… wtedy można wybaczyć, że kelnerzy przychodzą tutaj, aby załadować jedzenie i najwyraźniej zabrać je na tył kuchni, aby mogli zabrać je do domu. Dlatego ciągle czegoś brakowało, bo wszyscy pracownicy zastanawiali się, co się da. A potem niektórzy sprzedawali towary na plaży.
Obsługa w hotelu
Jak pisałem, patrz wyżej, bardzo pewne podejście. Ogrodnicy od rana polowali na turystów i częstowali ich kokosami z drzewa, ale oni nawet peso nie chcieli oglądać, po prostu odmówili, wszyscy chcieli najwyżej dolarów i euro. Hotel podobał nam się, bo był stylowy w stylu kolonialnym, ale wyposażenie hotelu było bardzo stare i przekroczyło swój szczyt, plaża to kompletna bajka, usługi jako takie naprawdę gorsze 2*, personel ogólnie niechętny i niezbyt pełen szacunku.
Plaża
Jedyna rzecz, która nas oczarowała i dzięki której będziemy dobrze wspominać Kubę, mimo że leżeliśmy na ziemi przez brakujące leżaki na brudnych i śmierdzących ręcznikach.
Ta recenzja została automatycznie przetłumaczona za pomocą Google Translate