Początkowo chcieliśmy wybrać najbardziej ruchliwe centrum Laganas, ale w biurze zaproponowano nam zakwaterowanie w studiach Four Seasons. Myślę, że to był błąd, trzeba było wybrac hotel. Do Laganas mieliśmy 20 minut spacerkiem po plaży.
Zakwaterowanie
Wspomniane już studia Four Seasons, nie spodziewaliśmy się niczego szczególnego po studiu w Grecji, ale mimo tego zaparło nam dech w piersiach. Chcieliśmy pokój na piętrze, obiecano nam to w biurze podróży, ale rezydent powiedział, że to niemożliwe, bo na piętrze mieszka właściciel. Dostaliśmy więc pokój na parterze, gdzie przy otwarciu drzwi było widać przechodzących ludzi, jeżdżące auta, motory i wszyscy mogli nam zaglądać do środka. Spodziewaliśmy się małego aneksu kuchennego, ale zaskoczyło nas to, że nie było tam nawet gdzie usiąść, żadnego stolika, krzeseł, nic, więc jedliśmy przy stoliku pod drzwiami, gdzie stała popielniczka. Absolutnie żadnej prywatności, drzwi przy drzwiach, sąsiadom mogliśmy zaglądać do żołądków. Największym minusem było to, że z kranu leciała słona woda, spodziewaliśmy się, że nie będzie pitnej wody i będzie ją trzeba kupować, ale kąpać się i myć włosy w słonej wodzie przez 2 tygodnie to przesada. Już choćby z tego powodu nie zdecydowałabym się na wakacje w tym miejscu.
Wyżywienie
Wyżywienie we własnym zakresie, bardzo przyjemne restauracje przy plaży, chodziliśmy tam na kolacje. Ciężko było znaleźć w centrum Lagonas lody, po długich poszukiwaniach znaleźliśmy tylko jedną małą budkę, w której było z 10 rodzajów lodów, a to już, myślę, dużo.
Plaża
Plaża znajdowała się jakieś 10 min. piechotą w dół ze wzgórza, droga powrotna była już gorsza, bo zbocze było strome, ale pod koniec urlopu mieliśmy już całkiem niezłą kondycję :). Plaże były dwie, my woleliśmy tę mniej zatłoczoną, było tam więcej spokoju i mniej wrzeszczących dzieci i można było spokojnie wypoczywać, były tam też 2-3 bary, w których zamawialiśmy nasze ulubione frape i piwko.
Ogólne wrażenie
Wykupiliśmy 2 wycieczki w biurze podróży i to też był błąd. Taniej wychodzi kupienie wycieczek u miejscowych, a jak się jedzie oglądać żółwie i się ich nie zobaczy gwarantują zwrot pieniędzy. Myślę, że nawet nie ma takiej potrzeby, oni to tak organizują, że żółwie zawsze są. Byliśmy na półdniowej wycieczce w Keri z pływaniem po wybrzeżu, wypatrywaniem żółwi i obiadem, (mięso mielone, coś jak farsz, trochę ryżu i pokrojony melon) za 30 EUR. Żółwi nie widzieliśmy, nawet specjalnie nie było się po co starać, bo płynęliśmy dużą łodzią, więc nie było szans. Potem sami wypożyczyliśmy łódkę i szukaliśy żółwi i udało nam się je zobaczyć. Druga wycieczka była do Zakynthos, w którym odbywało się święto św. Dionizego, patrona wyspy, odwieziono nas tam busem, potem był czas wolny, wszędzie dziki tłum, kupa ludzi, nie dało się usiąść nigdzie nawet na kawę, a co dopiero żeby coś zjeść. Taki spęd masowy, w którym więcej nie wzięłabym udziału. Wrażenia z wyspy mamy dobre, piękna, zielona wyspa, tylko ta słona woda w kranie... Fajnie jest wypozyczyć sobie skuter albo samochód i objechać całą wyspę. Wystarczy raz tam pojechać, zobaczyliśy wszystko, co się dało. Rezydent był młodym facetem, który musiał dbać o wszystkie hotele i apartamenty na wyspie, objeżdżał je autem i w ciągu całego pobytu widzieliśmy go 3 razy, z tym że właściwie nie był nam do niczego potrzebny. Spróbowaliśmy, zobaczyliśmy, więcej tam nie pojedziemy.