Wakacje były wspaniałe, dostaliśmy to, czego oczekiwaliśmy. Tylko jeden, naszym zdaniem duży mankament, o którym o dziwo nikt nie wspomniał w żadnej recenzji, z tego co wiem, ma hotel. Odnosi się do metody wypłaty all-inclusive. Opiszę dokładniej później. Pomimo tych zastrzeżeń ostatecznie byliśmy zadowoleni i cieszyliśmy się z wakacji. Gdyby nie to jedno, na pewno wrócilibyśmy do hotelu. Wielką zaletą hotelu jest jego lokalizacja tuż przy wejściu do strefy handlowo-rozrywkowej „SOHO”, gdzie znajdują się restauracje, sklepy i dyskoteki.
Zakwaterowanie
Zapłaciliśmy za pokój z widokiem na morze. Mamy ten. Pokój jest trochę starszy, ale przestronny, z ogromnym tarasem i widokiem na morze. Oznaczało to jednak również, że znajdowało się nieco dalej od głównego budynku z recepcją i jadalnią. W okolicy znajdują się także odcinki, do których mogą udać się wyłącznie klienci hotelu „Savoy Royal”. Ale przynajmniej przez ten teren pojechaliśmy nad morze, bo to skracało podróż. W okolicy znajdowało się także wiele „restauracji i barów”, zwłaszcza przy plaży, które nie były czynne. A może były, ale dopiero od kolacji. W ciągu dnia tylko bar przy basenie, bar na plaży, a od 13:00 bar w sztucznej jaskini, gdzie były tylko drinki i szisza.
Wyżywienie
Standard żywności dla 5-gwiazdkowego Egiptu. Do każdego obiadu i kolacji dwie lub trzy zupy, jedna kremowa i jeden rosół. Wszystko pyszne. W porównaniu do innych hoteli, nie było tam wieczorów tematycznych z grillowaniem jakiegoś gigantycznego tuńczyka czy miecznika, jakie znam z innych hoteli. Ale nie przegapiłem tego. Oferta była bogata, choć wciąż taka sama. Nie mam dość od 12 dni i zostało mi mnóstwo jedzenia, którego nawet nie próbowałem.
Obsługa w hotelu
Przyjechaliśmy około 6:30 rano. Hotele mają prawo przyjąć Państwa dopiero od godziny 14:00, jednak dotychczas zawsze gościły nas od razu i mogliśmy od razu skorzystać z usług hotelu. W tym przypadku tak nie było. Po latach był to pierwszy hotel, w którym nie zakwaterowano nas od razu po przyjeździe, a roszczenie dotyczyło tylko lunchu. Zaproponowali, że zakwaterują nas natychmiast za 50 dolarów, z czego skorzystaliśmy. A teraz o tym, co nas niepokoiło w hotelu i jaki jest jedyny powód, dla którego nie wrócę tu ponownie. Z usług all inclusive można skorzystać jedynie po okazaniu karty, podaniu numeru pokoju, wydrukowany zostanie paragon, na którym należy wpisać numer pokoju i podpisać się dużymi (czytelnymi) literami. Tak to działa z każdą kawą, z każdą wodą, z napojami, które przynoszą do obiadu itp. Jest to bardzo denerwujące i strasznie spowalnia obsługę. Zastanawialiśmy się, dlaczego w hotelu panuje taka praktyka, a jedyne, co nam przyszło do głowy, to to, że zapobiega ona oszukiwaniu kelnerów. Dzięki temu ma wgląd w to, ile wody, kawy i innych napojów faktycznie rozdano urlopowiczom. Rozumiem, ale naprawdę denerwujące jest stanie 10 minut przy barze po butelkę wody. Przynajmniej mogliby sprawić, że woda będzie zdatna do picia. Od razu połowa kolejki do baru zniknie. Jednak po kilku dniach przyzwyczailiśmy się do tego. Personel w okolicy był miły, nie mogę ich winić. Nawet sprzątacz pokoju był miłym facetem. Czasami dawaliśmy im napiwek, dolara, dwa, może dlatego. Było też trochę dziwnie z przekąską między śniadaniem a lunchem oraz lunchem i kolacją. Nigdzie nie znaleźliśmy żadnych przekąsek. Następnego dnia zapytałem delegata (Egipcjanina mówiącego po czesku) za pośrednictwem WhatsUp. Następnego dnia przyjechał, zapytał w recepcji i wyjaśnił nam, że w hotelu istnieje system, w którym można wybierać z menu ala carte w barze przy basenie lub w barze na plaży, a oni przyniosą ci jedzenie. Nie bardzo nam to odpowiadało. Na przykład o 16:00 mam ochotę zjeść kawałek arbuza lub kawałek pizzy, a potem zamówić gigantycznego hamburgera z frytkami. I tak to tam działa. Do wyboru jest kilka dań, które sprawią, że będziesz świeży (co jest miłe), ale jest niepotrzebnie duży. Po prostu brakowało mi tego całowania...
Plaża
Plaża jest dość obszerna, jednak nie da się z niej wejść do morza. Można do tego wykorzystać jedynie molo, które nie należy do największych. Należy zachować ostrożność podczas chodzenia po nim. Ponieważ składa się z ruchomych części, jeśli przyłożysz palec do pęknięcia, uszczypniesz go. Mnie się to przydarzyło, ale nie jest tak źle, mają tam gumę. Ale nadal. Jeśli chodzi o snorkeling, to jest przeciętnie. Czasem ryb jest mało, czasem całkiem sporo. Można tu także zobaczyć ciekawe gatunki. Miejscowe ryby też wydawały mi się trochę nieśmiałe, więc można było je obejrzeć z bliska. Jeszcze jedno odnośnie basenów. Są trzy. Ale ten największy ma małą głębokość, służy tylko do uderzania. W najgłębszym miejscu ma głębokość od zera do 110 cm. Drugi basen jest mniejszy i ma dookoła głębokość 140 cm. Trzeci basen jest najmniejszy i ma dookoła głębokość 180 cm. Ale ludzi w nim jest niewiele, czasem nie ma nikogo, a do pływania wystarczy. Jeśli chodzi o temperaturę wody w basenach to woda w nich była zimniejsza niż znam z innych hoteli. Dwa poprzednie lata byłam w hotelach, gdzie woda miała taką temperaturę, że można było w niej przebywać godzinami. Czasem nawet miał wrażenie, że wchodzi do ciepłej kąpieli. Tego tutaj nie było. Rano nawet musiałem się odważyć. Po południu natomiast woda była zawsze przyjemna i można było w niej przebywać na stałe. Ostatecznie naprawdę się ucieszyłem, bo to była jedyna możliwość odświeżenia się i ochłodzenia. A więc - woda była ciepła i przyjemna, ale po około pół godzinie zaczynało mi być zimno, tak myślę. Leżaki i parasole były zawsze bezpłatne.
Ta recenzja została automatycznie przetłumaczona za pomocą Google Translate