Nie odniosłem z hotelu wrażenia, że był to hotel 5-gwiazdkowy. Odpowiednie tylko jeśli interesuje Cię basen, wybrzeże morskie jest dla mnie całkowicie nieodpowiednie. Spacerując po okolicy nie ma nigdzie cienia, poruszamy się zawsze wyłącznie szerokimi, utwardzonymi chodnikami. Czasami miałem wrażenie, że ścieżki pomiędzy poszczególnymi kastami są dość źle zaprojektowane i zawsze muszę coś ominąć. Nie polecam wizyty i na pewno nie wrócę.
Zakwaterowanie
Pokój odpowiadał opisowi. Po przybyciu do pokoju był on słabo posprzątany, na podłodze był piasek i nie był umyty. Po około godzinie od zakwaterowania pracownik hotelu wszedł bez pukania i od razu trzasnął drzwiami. Następnie, około 10 minut później, zadzwonili do mnie z recepcji do mojego pokoju, gdzie zapytali o moje imię i nazwisko, biuro podróży, przez które przyjechałem i kiedy się meldowałem. Jak ważne jest to?? Następnie zeszliśmy na plażę i po przybyciu do pokoju okazało się, że już pierwszego dnia obie nasze karty wstępu zostały dezaktywowane. Zapytani, dlaczego tak się stało i dlaczego zadzwonili do mojego pokoju, odpowiedzieli, że tylko sprawdzają jakość. Moim zdaniem hotel popełnił błąd podczas zakwaterowania i w ogóle nie chciał się do tego przyznać. Jakimś cudem podczas kontroli jakości zapomnieli mnie zapytać, czy pokój jest w porządku. No cóż, nie była, w wannie paliło się światło, tak im powiedziałam w recepcji, gdy miałam do czynienia z dezaktywowanymi kartami wejściowymi. Wieczorem naprawiono oświetlenie. Sprzątaczka była miła i po zapoznaniu się z nami, posprzątał pokój OK.
Wyżywienie
Wybór + smak był bardzo dobry. Baclawa dostępna każdego wieczoru, dwa razy w tygodniu jedliśmy sushi, które było naprawdę dobre. Ale: podczas meldowania się pracownik powiedział nam, że pójdziemy do restauracji „Cytadela” lub bardziej odległej „Seabreeze”. Oddając pokój, inny pracownik powiedział nam, że powinniśmy udać się jedynie do restauracji „Seabreeze”. W Seabreeze panował duży chaos, wiało bardzo wietrznie, więc położyli obrus na stole zwinięty ze sztućcami. Często to nakrycie było spinave. Były jakieś barierki przed wiatrem, więc wiatr rzucał solniczkami, a do tego przenosił nieco większe kawałki jedzenia (pizzę), a ogólnie wiatr był bardziej nieprzyjemnym elementem. Służba nie przynosiła napojów, często jedzenie nie było dokumentowane, ustawiano rzędy po omlety, tak że goście stali przed miską z jedzeniem i przeszkadzali innym. Bardzo zła organizacja, wrażenie na pewno mniejsze niż w 4-gwiazdkowym hotelu. Wręcz przeciwnie, druga restauracja "Cytadela" była świetna, byliśmy bardziej zadowoleni, kelnerzy dość szybko przynieśli nam drinki, ogólnie atmosfera w restauracji była znacznie lepsza i przyjemniejsza. To było prawdopodobnie jedyne pięciogwiazdkowe doświadczenie w tym hotelu. Wieczorem bar Plazovy zamienił się w orientalną restaurację, do której trzeba było dokonać rezerwacji z wyprzedzeniem, poradzili sobie z tym bardzo dobrze, jedzenie jest bardzo smaczne, a obsługa świetna.
Obsługa w hotelu
Zaraz po przyjeździe otrzymasz opaskę i zaczniesz płacić za opcję all inclusive, dzięki czemu nie będziesz musiał płacić osobno za śniadanie lub śniadanie po bardzo wczesnym przyjeździe. Zaniosę walizki do pokoju. Jak już wspomniałem był jakiś problem z przydzielonym nam pokojem, hotel nie chciał się do tego przyznać i się wymknęli. Program wieczorny był standardowy, tak jak we wszystkich egipskich hotelach od 15 lat, więc wieczory egipskie, panna/pan hotelu, quiz muzyczny i tym podobne. Informacje o wieczornym programie w restauracji nie zgadzały się z tym, co faktycznie działo się tego wieczoru w amfiteatrze. W okolicy pojawiła się nowa siłownia, nowe maszyny, na sali prawie zawsze dostępna woda. Przy wyjściu i wymeldowaniu z hotelu pracownicy mieli przyjść po walizki, lecz na 30 minut przed wyjazdem na lotnisko nikt po nie nie przyszedł, więc musiałam przypominać sobie przez telefon. Znów miałem wrażenie, że nie wiedzieli, że ktoś tego wieczoru wychodzi z tego pokoju i mieli bałagan w aktach.
Plaża
Gad całkowicie nie nadaje się do pływania. Choć są na nim laguny z piaszczystym dnem, pływacy i tak gwizdali na ludzi, którzy wchodzili do wody głębiej niż po kolana, żeby nie nadepnąć na klif. Jedyną możliwością pływania było z molo, które było dość dostępne. W związku z tym, że pod koniec września byliśmy poza sezonem, na plaży było jeszcze mało leżaków z parasolami. Nie wszystkie drewniane leżaki miały materac. Na plaży przy leżakach nie było ani jednej barierki chroniącej przed wiatrem, co uważam za pełen standard w 4-gwiazdkowych hotelach nad Morzem Czerwonym. Całą gigantyczną plażą zarządzał jeden bar, w którym spotykało się trzech barmanów. Po napoje zawsze trzeba było czekać w kolejce do 10 minut, w barze było wyjątkowo mało szklanek, więc nalewano je do jednorazowych, plastikowych o maksymalnej pojemności 2 filiżanek. Dlatego mężczyzna zachował się jak szaleniec. W hotelowych basenach również brakuje zjeżdżalni, a prawie wszystkie są cały czas zajęte. A to już inna sprawa, na wielu kanapach przez długi czas leżały ręczniki, ale nikt z nich nie korzystał, obsługa się tym nie zajmowała. Bardzo złe doświadczenie. Nurkowanie było w porządku, na końcu pomostu nadal można było zobaczyć zachowaną rafę koralową z rybami.
Ta recenzja została automatycznie przetłumaczona za pomocą Google Translate