Jak ktoś chce poczuć ducha socjalizmu w XXI wieku na własnej skórze, to nie trzeba jechac na Kubę czy do Boliwii, wystarczy Sucha Rudna i hotel Paramon.
Zakwaterowanie
Mimo, że w katalogach i ulotkach oraz na stronie internetowej są zdjęcia nowych, wyremontowanych i wyposażonych pokoi, to rzeczywistość jest czasem zupełnie inna. Meble robili chyba nasi dziadowie. Rozlatująca się szafa, z którem śmierdziało czymś niezidentyfikowanym. Dywan musiał tam byc jeszcze dłużej niż same meble. Prześcieradło było poprzecierane, 1/3 była kompletnie przetarta a częśc łóżka w ogóle nie była przykryta. Musieliśmy sami sobie porządnie przykryć to łóżko. Sprzątanie polegało na wyniesieniu śmieci. Pełną popielniczkę jeszcze po poprzednich gościach, która była na balkonie, na sam koniec pobytu w końcu udało się sprzątaczce wysypać i umyć. W łazience nie było żadnego kaloryfera, więc branie prysznica było swoistą loterią i przygodą, czy się złapie syfa czy nie. Brodzik pokryty był grzybem i rdzą - wyglądał wyjątkowo odrażająco i dla ludzi o słabych nerwach mógł być nie lada przeszkodą. Do dyspozycji były ręczniki, którymi można było się drapać. Były kiedyś białe, ale tobyło dawno temu...
Wyżywienie
Śniadanie w formie bufetu. Było nawet w miarę zadowalające - poza tym, że kucharz prawdopodobnie nie wiem, co to jest sól (wszystkie dania były niesolone). Brakowało nam do sniadania przynajmniej jakiegoś soku w cenie. Można co prawda dokupić napoje... a do dyspozycji jest tylko kawa i herbata. Na kolacje bardzo małe porcyjki. Jak ktoś jest bardzo głodny na pewno mu nie wystarczy. I oczywiście wszystko niesolone, ale mimo to zjadliwe.
Obsługa w hotelu
Po wejściu na recepcję tego hotelu (jeśli można to tak nazwać...) gości wita cięzki do opisania smród papierosów oraz jakiegoś aerozolu, któy ten smród powinien niwelować. Mimo tego, że na recepcji oraz w jadalni jest zakaz palenia, pali tam cała obsługa i sama pani recepcjoniostka (czy obojętnie kto to był, może konserwatorka zarazem) odpala jednego za drugim. czasemwieczory urozmaicane były przez wystepy lokalnego artystę, który starał się grać na keybordzie znane i nieznane hity. Po tekstach udało nam się rozpoznać niektóre z nich, ale było to coś pomiędzy odgłosem kota ciągniętego za ogon oraz pijackim wyciem. Widocznie żadnego lepszego artysty nie było w okolicy. Może byłoby lepiej, gdyby ten który przychodził, grał tylko sam dla siebie zamknięty w swoim domu. Na szczęście jego występy nie były długie, szybko kończył i wszyscy mogli nudzić się dalej. Obsługa w restauracji (w zasadzie w jadalni, restauracji i barze w jednym) była całkiem w porządku i nie psrawiała żadnych większych problemów. Tylko jakiś sprzątacz, czy kto to był, ciągle wchodził za ladę i załatwiał jakieś sprawy przez telefon tak, że słyszał go chyba cały hotel. Był naprawdę świetny i wspaniały, ale lepiej byłoby żeby został tam, skąd przyszedł. Z sauny oraz wszelkich innych usług nie korzystaliśmy bojąc się kolejnych niespodzianek...
Plaża
Przy hotelu jest oświetlony stok narciarski, który jest całkiem w porządku. Tylko dostęp do tego stoku był już nieco gorszy, ale myślę że podczas prawdziwej zimy nie ma z tym problemu.
Ogólne wrażenie
Mamy nauczkę, że jak się chce naciagnąć klienta to trzeba go zbajerować. To co było w ofercie tego hotelu z biura podróży nie miało związku z prawdą, a jesli ktoś jest trochę bardziej wymagający, jeśli chodzi o warunki mieszkalne, to absolutnie odradzamy pobyt w tym hotelu. Byliśmy bardzo rozczarowani i na pewno nigdy już nie odwiedzimy tego hotelu. Przyroda w okolicy jest super, ale stan hotelu oraz warunki mieszkalne są daleko w tyle za standardem 3*, w tym hotelu czas zatrzymał się w okresie głębokiego socjalizmu. W obecnych czasach nie dostałby nawet jednej gwiazdki.