Uwaga! To opinia o silnym zabarwieniu emocjonalnym, ze względu na fakt, że wyjazd ten był pierwszą wyprawą poza granice naszej ojczyzny! :)
Trasa z lotniska w Larnace do hotelu położonego przy samej plaży w słonecznym Limassol zajęła nam około godziny. Bus leniwie kołysał się po autostradzie, klimatyzacja przestała działać, a ja już na wstępie uderzyłam nogą o wystający z podłogi metalowy element siedzenia, rozcinając sobie kostkę i fundując pamiątkę na całe życie.
Co i Jak- czyli przywitanie Hotelu Poseidonia.
Zamawiając wczasy nie przeszło nam nawet przez myśl, że zostanie nam przydzielony losowo pokój z widokiem na morze. Jakże się zdziwiliśmy, kiedy "Warkot aut" na balkonie okazał się najmilszym dla uszu szumem morza!
W pokoju STANDARD znaleźliśmy wielkie, przestronne łóżko, łazienkę z wanną, bidetem i toaletą, TV (niestety większość stacji nadawano w języku angielskim i rosyjskim), przestronną szafę, toaletkę z suszarką, stolik z dwoma fotelami i wielkie na całą ścianę okno balkonowe.
Skrzypiąca tajemniczo winda z samego rana zaniosła nas do "piwnicy"- to właśnie tutaj w Poseidonii jada się śniadania i obiady. Wspaniałe owoce morza, regionalny serek halloumi i oliwki z pestkami- to tylko nieliczne z pyszności serwowanych w formie bufetu.
Hotel posiadał też sympatyczne dla oka lobby, w którym Polacy bawili się ramię w ramię z Grekami, elegancką restaurację Poseidon, całodobową recepcję oraz zapewniał gościom ciągle atrakcje organizowane przez przemiłą i ciepłą panią animatorkę.
Przy hotelu nie mogło zabraknąć krytego basenu i leżaków, które w sezonie letnim można wypożyczyć za ok 2 euro.
Cypryjski marzec 2012 był niezwykle łaskawy dla turystów. Wszechobecne koty, traktowane jako symbol Cypru, łasiły się o świeżo opalone łydki, żebrały o kawałek jagnięciny. Termometry wskazywały 22 stopnie, w czasie, kiedy nasza Polska marzła przez ostatnie oddechy zimy. Kraby leniwie wygrzewały się na czarnej plaży, pośród małych otoczaków i muszli.
Co to za miasto?
Limassol ciągnie się wzdłuż wybrzeża, dotykając Morza Śródziemnego. Malownicze uliczki, skwerki, na których aż roi się od palm (to największa atrakcja dla Polaków!) i mnóstwo malutkich sklepików z pamiątkami to jeszcze nic w porównaniu z innymi tutejszymi atrakcjami! Moi drodzy, Limassol słynie z... klubów Go-Go! Tęczowe kolory: fiolety, zielenie, ostre róże i żółcie wabią głodnych wrażeń turystów jak rosiczka niedoświadczone jeszcze muchy! Ruch lewostronny i wielki temperament Greków, którzy stosowanie się do zasad ruchu drogowego mają w głębokim poważaniu, sprawia, że na ulicach jest niezwykle głośno. Klaksony zapewne psują się na Cyprze najczęściej i to pewnie one są powodem, dla którego naprawia się tam samochody:)
Jeśli ktoś z Was posługuje się językiem rosyjskim, bez problemu dojdzie do porozumienia w każdym sklepie. Nie ma jednak co liczyć na rabat- klienci z Rosji są bowiem na Cypryjczyków najbardziej atrakcyjnymi. Przy hotelu Poseidonia znajduje się przystanek autobusowy, a autobusy podjeżdżające co 30 minut już za 1 euro zabiorą nas do centrum Limassol.
Limassol... i co dalej?
Rezydent, który stacjonował w hotelu zaproponował nam duży upust na wycieczki krajoznawcze. Do naszego wyboru były : Paphos i wyjazd w Góry Troodos, ze słynnym szczytem Olimp. Ja jednak, jako niepoprawna romantyczka, zadecydowałam, że wybierzemy się na wycieczkę śladem pięknej Afrodyty i na własne oczy ujrzymy miejsce, w którym wyszła z piany.:)
Powróćmy jeszcze na chwilę do naszego hotelu. Każdy z gości miał nieograniczony dostęp do baru. Chyba nie muszę wyjaśniać, które z dostępnych drinków były najbardziej pożądanymi przez młodszą część turnusu? :) Piwo, kolorowe drinki, wina oraz pyszne owocowe soki. Wszystko do naszej dyspozycji!
W opcji all inclusive śniadania serwowane były od 7:00 do 10:00, obiady 12:30-14:30, kolacje od 19:00 do 22:00, oczywiście w międzyczasie można było podjadać pyszne przekąski, rozkoszować się aromatyczną kawą z ekspresu i wyśmienitymi deserami. Ważne było również to, że wieczorami hotel nie pozostawiał gości samym sobie i organizował wiele atrakcji! Dyskoteka w rytmie lat 70., czy wieczór z Zorbą, zabawne karaoke i tańce najmłodszych podróżników.
A i relaks był godny polecenia... Sauna sucha, przestronne jacuzzi, salon kosmetyczno-fryzjerski i siłownia dostępna przez cały dzień!
Jedyny poważny minus hotelu? Za internet, który jest teraz wszech dostępny, należało płacić 5 euro za godzinę!
Ech... szkoda, że minął już prawie rok od naszego pożegnania z Cyprem. Cypr to nie tylko wyspa. To przede wszystkim wspaniali, mili ludzie, przepyszna śródziemnomorska kuchnia i niezapomniane dla oczu i serca widoki. :)