Innsbruck i Stubai, czyli stolica Alp i największy narciarski ośrodek lodowcowy w Austrii
Innsbruck (w tłumaczeniu "most na rzece Inn") leży na przecięciu ważnych już w czasach rzymskich szlaków komunikacyjnych. Miasto, choć niezbyt wielkie (dziś liczy ok. 120 tys. mieszkańców), w XV w stało się stolicą Tyrolu. Cesarzowi Maksymilianowi I Habsburgowi Innsbruck zawdzięcza rozbudowę zamku Hofburg (dziś mieści się tu muzeum) i ufundowanie słynnego złotego dachu na wykuszu jednej z kamienic Starego Miasta.
Innsbruck wciąga. Miałam przyjemność spędzić tydzień w tej prawdziwie alpejskiej stolicy i z chęcią mogłabym zamieszkać tam na stale. Jest to idealna baza sportowa dla osób lubiących spędzać czas w sposób aktywny. Przez cały rok w okolicach Innsbrucka można chodzić po górach, jeździć na rowerach górskich, na snowboardzie, na nartach, wspinać się, latać paralotnią i uprawiać wiele innych dyscyplin.
Niewątpliwie jedną z największych atrakcji miasta jest bliskość ośrodków narciarskich, a jest ich w pobliżu Innsbrucka aż dziewięć (Nordkette, Glungezer, Patscherkofel, Stubaier Gletscher, Schlick 2000, Muttereralm, Axamer Lizum, Kuhtai, Rangger Kopfl). Większość z nich znajduje się w odległości 30 - 40 min od centrum miasta. Dojazd do nich jest szybki i sprawny dzięki rozbudowanej sieci nowoczesnych skibussów, których przystanki można znaleźć w całym mieście.
Podczas mojego wyjazdu planowałam poświecić większość czasu na szusowanie na stokach lodowca Stubai, największego narciarskiego ośrodka Austrii. Niestety silny wiatr sprawił, że ze względów bezpieczeństwa przez dwa kolejne dni kolejki na lodowcu były nieczynne. Można było jednak skorzystać z innych.
Najlepsze warunki pogodowe panowały na Axamer Lizum, gdzie oddawaliśmy się białemu szaleństwu przy blasku promieni słonecznych. Rejon Axamer Lizum jest położony 18 km od Innsbrucka. Znajdują się tu doskonale utrzymane stoki o wszystkich poziomach trudności. Axamer Lizum to w sumie 38 km tras, 10 wyciągów oraz pewne warunki śniegowe, dzięki dużym wysokościom 1 540 - 2 340 m n.p.m i dodatkowemu naśnieżaniu. Niewątpliwym atutem ośrodka są także niezrównane widoki, które można podziwiać w przerwie między szusami, popijając grzane wino w przeszklonej restauracji na samym szczycie Hoadl.
Czas na Stubai
Po dwóch dniach ustąpiły podmuchu wiatru, na lodowcu Stubai w końcu wyszło słońce i wszystkie wyciągi zostały otwarte. Zajmujący 12 km2 lodowiec jest największym ośrodkiem sportów zimowych w Austrii. Dzięki odpowiednim wysokościom między 1 750 a 3 200 m n.p.m. gwarantuje świetne warunki śniegowe od października do lipca. Każdy amator narciarstwa czy snowboardu znajdzie tu coś dla siebie. Lodowiec oferuje łagodne stoki dla mniej zaawansowanych, trudniejsze trasy wymagające dobrej techniki oraz ekstremalne trasy do freeride'u.
Lodowiec Stubai oferuje 110 km tras zjazdowych dostosowanych do różnych umiejętności: 5 kolejek gondolkowych, 3 sześcioosobowe krzesełka, 1 czteroosobowy wyciąg krzesełkowy, 3 krzesełka podwójne i 9 orczyków. Dodatkowo ośrodek udostępnia funpark dla snowboardzistów, dwie stałe trasy z pomiarem czasu, odcinek z pomiarem prędkości, tor do zjazdów na gumowych pontonach, 4,5 km trasy biegowej i wieżę lodową do wspinaczki. Będąc na lodowcu koniecznie należy odwiedzić najwyżej położoną restaurację w Austrii - Jochdohle usytuowaną na wysokości 3 150 m n.p.m.
Niezapomnianych widoków dostarczy również platforma widokowa Top of Tyrol, znajdująca się na wysokości 3 210 m n.p.m. , z której można podziwiać panoramę tyrolskich Alp.
Co jeszcze dla żądnych atrakcji urlopowiczów
Podczas wyjazdu narciarskiego do Austrii musi być czas i miejsce na Apres Ski, czyli rozrywki dostępne dla amatorów sportów zimowych po wysiłku na stoku. Na lodowcu Stubai w dolnej stacji zawsze możemy napić się popularnego Jagerbomb (kompozycja Redbulla oraz likieru Jagermaister), zatańczyć na stole, czy zaśpiewać rozbrzmiewającą na każdym austriackim stoku, piosenkę „Anton aus Tirol ‘’. Miłośnicy dobrej zabawy i tańców do białego rana mogą wieczorem przenieść się już do samego Innsbrucka, który jak każde miasto akademickie, kusi dużą ofertą dyskotek i klubów.
Warto również spróbować typowo tyrolskiej kuchni. Do klasycznych, tyrolskich specjałów zalicza się wędzony speck, aromatyczne sery, owocowe sznapsy, soczyste steki, słodkie owoce i krystalicznie czystą wodę z górskich potoków. Tutejsza kuchnia jest dość tłusta, ale po aktywnie spędzonym dniu na stoku, nic nie smakuje lepiej niż knedle ze szpinakiem i boczkiem, z lampką owocowego sznapsa.
Szeroki wachlarz całodziennych rozrywek, wyśmienita kuchnia, plus 270 km tras zjazdowych dookoła miasta sprawiają, że Innsbruck bezsprzecznie można nazwać stolicą Alp.
Czy podobał Ci się ten artykuł?
Możesz ten artykuł udostępnić znajomym.