Gdzie na narty w marcu
Austria, Włochy, Słowacja Czechy – z powodu pandemii o szusowaniu w tych krajach w tym sezonie możemy raczej zapomnieć. Jedyna możliwość na białe szaleństwo w Alpach to Szwajcaria, gdzie ośrodki narciarskie są otwarte a turyści z Polski wpuszczani bez testów i konieczności kwarantanny.
Austria znajduje się obecnie w częściowym lockdownie. Hotele, restauracje, wyciągi itd. są zamknięte. W związku z tym podróże turystyczne do Austrii są de facto niemożliwe.
Granice Włoch pozostają są co prawda otwarte dla turystów z Polski, jednak władze tego kraju wprowadziły tymczasowe ograniczenia w postaci konieczności przedstawiania wyników testów lub obowiązku odbycia kwarantanny dla obywateli m.in. całej Unii Europejskiej i strefy Schengen. Nie ma to jednak większego znaczenia dla narciarzy - włoski rząd zadecydował o przedłużeniu i zaostrzeniu zakazu przemieszczania się między regionami do 27 marca, czyli praktycznie aż do Wielkanocy, kiedy to stacje narciarskie kończą sezon. Decyzje o odwołaniu sezonu, ogłaszane przez poszczególne ośrodki, wydają się być kwestią najbliższego czasu.
Ośrodki narciarskie we Francji zostały zamknięte 29 października 2020 roku i według najnowszych informacji otwarcie stoków we Francji jest bardzo mało prawdopodobne. Rząd w Paryżu skłania się do opcji sezonu bez nart. Sytuacja podobnie wygląda w Czechach i w Słowacji. Jedyna możliwość szusowania poza Polską to Alpy szwajcarskie.
Szusowanie bez testu i kwarantanny
Szwajcaria to obecnie jedyny kraj alpejski, do którego z Polski można wjechać i z którego można wrócić bez jakichkolwiek obostrzeń w postaci konieczności posiadania negatywnego testu na koronawirusa czy konieczności odbycia kwarantanny po powrocie do kraju (jeśli podróżujemy indywidualnie, a nie transportem zbiorowym, tj. autokarem, pociągiem lub samolotem i jeśli wracamy przez Niemcy a nie Czechy lub Słowację). Ważne by w ciągu ostatnich 10 dni przed wjazdem do Szwajcarii nie przebywać w którymś z państw, uznanych przez władze Szwajcarii za regiony wysokiego ryzyka. Na najnowszej liście, która będzie obowiązywać od 8 marca 2021 wciąż nie ma turystów z Polski.
Jak pokazują szwajcarskie doświadczenia, otwarte stacje narciarskie nie stanowią zagrożenia epidemicznego. - Nasz wybór okazał się trafny, aktywność na stokach nie spowodowała istotnych ognisk choroby – twierdzi Martin Nydegger, dyrektor Switzerland Tourism.
Na pewno daleko? Na pewno drogo?
Szwajcaria ma wyjątkową szansę, by przełamać stereotypy, pokutujące wśród polskich narciarzy: że daleko i drogo.
Otóż Do wschodnich narciarskich kurortów we wschodniej Szwajcarii, jak np. jest bliżej niż do włoskich stacji narciarskich, tak chętnie odwiedzanych przez miłośników białego szaleństwa z Polski. Ze Zgorzelca do Lenzerheide Davos, Laax czy St. Moritz to odległość ok 850 – 900 km. Do Zermatt, w zachodniej Szwajcarii, to nieco ponad 1000 km.
A czy szusowanie w Szwajcarskich ośrodkach, uważanych za jedne z najlepszych na świecie, oznacza zrujnowanie portfela? Niekoniecznie, bo 6 dniowy pobyt (to dominujący okres turnusu w szwajcarskich hotelach) to koszt ok. 1600 – 1800 zł. Oczywiście ze śniadaniami i kolacjami.
Najciekawsze szwajcarskie stacje narciarskie
Zermatt
Stacja u stóp Matterhornu w zachodniej Szwajcarii to crème de la crème dla miłośników białego szaleństwa. Nie ma drugiego takiego ośrodka, który zdobyłby tyle razy miano najlepszej stacji narciarskiej w Europie i na świecie. Do tego dochodzą inne liczne „naj”.
Z narciarskiego punktu widzenia najbardziej istotne to położone najwyżej w Europie tereny narciarskie (360 km) i docierająca najwyżej – bodaj najszybsza – kolej gondolowa.
Nartostrada ruszająca spod Klein Matterhorn jest ogólnodostępną trasą położona najwyżej w Europie (wyżej jest tylko start do zjazdu Białą Doliną z Aquille du Midi do Chamonix, ale jest to możliwe tylko z przewodnikiem). Z blisko 3900 m n.p.m. do Zermatt dobry narciarz będzie zjeżdżać godzinę.
Na samym lodowcu pomiędzy Matterhorn i Klein Matterhorn mamy wspaniałe, szerokie trasy, funparki i halfpipe’y dla snowboardzistów, trasy na których trenują czołowi alpejczycy narciarskiego Pucharu Świata.
Pod drugi co do wysokości szczyt w Alpach – Monte Rosa z centrum miasteczka jedzie się pociągiem do stacji Gornergrat. Z Plateau Rosa możemy pojechać wagonikiem na Stockhorn, z którego po pionowych ścianach zjeżdżają freeride’owcy. Ale masyw Gornergrat – Stockhorn – Rothorn, położony trochę niżej niż ten pod Klein Matterhornem, ma znacznie ciekawsze nartostrady. Jest tu dużo czerwonych, urozmaiconych tras – oraz ich niebieskich wariantów - prowadzących wąwozami na słoneczne tarasy lub do zacisznych schronisk.
Cztery Doliny
Jeden z największych regionów narciarskich w Europie (450 km tras) rozciąga się na południowych zboczach najpiękniejszej w Alpach doliny – Doliny Rodanu. To – bez przesady – raj dla oczu narciarzy ale same trasy narciarskie są też bajeczne.
Najwyższe szczyty Alp - Mont Blanc i Monte Rosę, Matterhorn, majestatyczne Białe Zęby i Grand Combin - najlepiej widać z najwyższego punktu ośrodka narciarskiego - szczytu Mont Fort. Warto wjechać tam wagonikiem, ale na deskach zjadą stamtąd tylko naprawdę dobrzy narciarze czy snowboarderzy. Trasa jest bardzo stroma, z ogromnymi muldami.
Ale przeciętnie jeżdżący narciarze mają wiele wygodnych wariantów zjazdu z przełęczy Gentianes w stronę Verbier, a od stacji Siviez (to węzeł komunikacyjny pomiędzy wschodnią i zachodnią częścią regionu) w stronę Nendaz czy Veysonnaz. Te nartostrady są szerokie, nasłonecznione i bezpieczne, a co jakiś czas mijamy narciarską infrastrukturę dla maluchów.
Kompletny zawód może spotkać narciarzy ze sportowym zacięciem w Verbier. Mekka snowboardzistów z całego świata, słynąca ze zwariowanych zawodów, to z narciarskiego punktu widzenia spokojny rodziny masyw.
Najciekawsze narciarsko tereny znajdziemy w okolicach Nendaz i na zachód od tej miejscowości. Z Plan du Fou (2430 m n.p.m.) trzeba jeszcze zjeżdżać trochę po muldach, ale trasy schodzące z Traculet (2200 m n.p.m.) do Nendaz czy Greppon Blanc (2700 m n.p.m.) i Etherolla (2450 m n.p.m.) do Veysonnaz to rozkosz dla narciarzy lubiących wycinać karwingowe skręty i dla rodzin, które cieszą się z przyjaznych stoków i pięknych krajobrazów, zwłaszcza że zjazdy ze szczytów to nawet kilkunastokilometrowe odcinki.
St. Moritz
Legendarny szwajcarski ośrodek sportów zimowych – to od St. Moritz właśnie rozpoczęła się w XIX wieku turystyka zimowa - to jeden z najbardziej prestiżowych kurortów, w którym chętnie bywają światowej sławy celebryci. Do dyspozycji narciarzy jest 350 km tras narciarskich, 3 lodowce i 322 słoneczne dni w roku.
Z narciarskiego punktu widzenia St. Moritz, ośrodek wzdłuż malowniczych jezior w dolinie Górnej Engadyny, to 350 km tras (w tym do skialpinizmu) i 56 wyciągów na masywach Corviglia, Corvatsch i Diavolezza. wyciągi kursują na wysokości od 1720 do 3303 m.
Masyw Corviglia - Marguns to najbardziej popularne południowe szerokie stoki, położone u podnóża lodowca Piz Nair (3057 m n.p.m.), z olimpijską trasą zjazdową i bajkowym widokiem na jezioro Moritz. Ściana Piz Nair to najbardziej stromy zjazd w Szwajcarii.
Z kolei dla preferujących spokojną jazdę na nartach, wskazany będzie teren narciarski Suvretta, w dolnej części masywu, oferuje zjazd Paradiso do tzw. "ChillOut Riding Zone". Jest to pierwszy stok na świecie, gdzie uprawia się jogę na nartach.
Corvatsch – Furtschellas to teren narciarski w okolicach miejscowości i jeziora Silvaplana, na którym większość stoków ma północną ekspozycję. To istotne, zwłaszcza gdy marcowe słońce mocno operuje i na Corviglii śnieg zamienia się w kaszę. Na szczycie Corvatsch (3303 m n.p.m.) znajduje się najwyżej położona w regionie restauracja górska z tarasem widokowym. A widoki stamtąd oceniane są za najlepsze w St. Moritz. Teren narciarski Furtaschellas (dolna stacja w miejscowości Sils) jest typowo rodzinny, przeważają tu łatwe trasy.
Diavolezza – Lagalb to w porównaniu z Corviglią czy Covatsch raczej kameralny masyw, ale znany z najpiękniejszych widoków w całych Alpach. Diavolezza to jedno z niewielu miejsc, gdzie wyciągi są czynne przy pełni księżyca i przy jego blasku można jeździć pod gwiazdami na nieoświetlonej trasie.
Davos - Klosters
Davos, miasto znane ze Światowego Forum Ekonomicznego to jednocześnie jeden z najlepszych ośrodków narciarskich w Alpach. Jest połączone z Klosters, gdzie chętnie zagląda brytyjska rodzina królewska by poszusować na nartach. A termy "Eau-là-là" to największe spa w tej części Europy.
Davos - Klosters Mountains to w sumie ponad 300 km tras na 5 masywach narciarskich: Madrisa, Rinerhorn, Pischa Parsenn, Jakobshorn. Te dwa ostatnie są największe i najważniejsze.
Jakobshorn to masyw niemal „wiszący” nad centrum Davos z przepięknym widokiem na jezioro. Są tu dwie czarne trasy i kilka dość trudnych czerwonych, ale część znajdująca się w pobliżu kultowego snowparku to łatwe rodzinne niebieskie nartostrady. Sam snowpark jest legendarny wśród miłośników jazdy na jednej desce: "Park Jatz" ma wszystko, co może ucieszyć miłośnika freestylu.
Kolejami Retyckimi na skipass można dojechać do Klosters. To wygodne rozwiązanie dla słabiej jeżdżących narciarzy, mieszkających w Davos, którzy chcieliby przejechać przez największy tutejszy masyw – Parsenn. Ale ci, którzy przeceniliby swe siły, zawsze mogą skorzystać z gondolek, które przewiozą bez przesiadki z jednego na drugi kraniec masywu.
Zwykle narciarze wjeżdżają na Parsenn kolejką naziemną z Davos Dorf. W połowie drogi jest stacja pośrednia, bo ten pociąg funkcjonuje jak wyciąg.
Dobrzy narciarze z pociągu kierują się do gondoli na Weissfuhgipfel. Można stamtąd zjechać co prawda tylko czarnymi i naprawdę stromymi trasami, ale chodzi przede wszystkim na wyjątkowy widok na plątaninę ponad 50 nartostrad wiodących do Klosters. W odróżnieniu od nieco kosmopolitycznego Davos w Klosters odnajdziemy tu klimat typowego alpejskiego miasteczka.
Jungfrau Top Ski
200 km tras z legendarną Lauberhorn na czele, najdłuższy alpejski lodowiec Aletsch i najwyżej położona stacja kolejowa w Europie, najdłuższy na świecie tor saneczkowy i obrotowa restauracja, w której kręcono przygody Agenta 007 – to atuty jednego z najpiękniejszych regionów narciarskich w Berneńskim Oberlandzie.
Główne miejscowości regionu dobrze znane są nie tylko miłośnikom białego szaleństwa. To choćby Wengen, gdzie na Lauberhorn, bodaj najtrudniejszej trasie narciarskiego Pucharu Świata zawodnicy mkną z prędkością dochodzącą do 160 km/h. To Murren, gdzie w obrotowej restauracji Piz Gloria kręcono jeden z filmów z Jamesem Bondem „W służbie Jej Królewskiej Mości”. To wreszcie Grindelwald, który przycupnął pod North Face, słynną północną ścianą Eiger, szczytu w łańcuchu monumentalnych gór (trzy z nich to czterotysięczniki): Wetterhorn, Schreckhorn, Mnich i Dziewica (Jungfrau), będącego znakiem rozpoznawczym regionu.
Kleine Scheidegg (2061 m n.p.m.) to ostatnia stacja kolejowa, do której dojeżdża się na karnet. Blisko półtora kilometra powyżej, na 3454 m n.p.m. znajduje się Top of Europe, czyli najwyżej położona stacja kolejowa w Europie.
Okolice Kleine Scheidegg to tereny, na których świetnie będą się czuć dobrze jeżdżący narciarze. To mnóstwo nartostrad, na potężnych, odkrytych połaciach i poprowadzonych wąwozami oraz po lodowcu Eiger.
Za to okolice Mannlichen to raczej rekreacyjne, carvingowe trasy. Ta uważana za najpiękniejszą w całym regionie, z kilkoma trudniejszymi odcinkami, wiedzie wzdłuż najdłuższej gondoli do Grindelwaldu. Z masywu Mannlichen to miasteczko, położone na wysokości nieco ponad 1000 m n.p.m. wygląda jak pudełka po zapałkach, rozrzucone przez dziecko.
Narciarze mający bazę wypadową w Grindelwaldzie rozpoczynają szusowanie od masywu First, Tereny narciarskie to ponad 60 kilometrów szerokich, nasłonecznionych tras oraz potężny superpipe dla snowboarderów, ze ścianami o ponadsześciometrowej wysokości.
Wszystkie miejscowości połączone są liniami kolejowymi, którymi jeździ się na skipass i którymi wjeżdża się na tereny narciarskie.
Czy podobał Ci się ten artykuł?
Możesz ten artykuł udostępnić znajomym.